niedziela, 3 kwietnia 2016

Dwudziesty dziewiąty: To najcudowniejszy prezent jaki mogłem sobie wymarzyć od świata.

Nie dowierzała własnym oczom. Szatyn odwrócił się na pięcie i wbił w nią przenikliwe spojrzenie błękitnych tęczówek. Tych, w których jeszcze kilka lat temu się zakochała. Ubóstwiała wpatrywać się w nie godzinami, gdy siedzieli na tarasie jego domu i podziwiali zachodzące słońce, napawając się swoją obecnością. Uwielbiała w nich ten niesamowity błysk, kiedy tylko wspominała o gorącej czekoladzie, którą on uwielbiał. Zamarła, mierząc wzrokiem jego przystojną twarz. Nim zauważyła a zmniejszył dzielący ich dystans do zera i stanął na przeciw Wiktorowicz, przewyższając ją o głowę. Zawsze podobali się jej wysocy faceci. Zatopił wzrok w subtelnych rysach zdobiących jej twarz i mimowolnie kącik jego ust drgnął nieznacznie. Wyciągnął rękę w jej kierunku, a ona obserwowała bacznie ten gest. Po chwili jego smukła dłoń przyłożona była do jej policzka. Gładził go opuszkami palców. Doskonale pamiętał jak bardzo to uwielbiała. Przez ten gest zawsze okazywał jej czułość i to jak bardzo jest dla niego ważna, ale to przeszłość. Teraz spodziewała się małej kruchej istotki wraz z najcudowniejszym na świecie blondynem o nieziemsko czekoladowych tęczówkach, które iskrzyły niczym miliony gwiazd. Chciał odrzucić jego dłoń, ale jej ciało opanowała pewna blokada. Nie chciała, aby to robił, ale nie mogła go przed tym powstrzymać. 

-Nic się nie zmieniłaś. -jego melodyjny głos wyrwał ją z rozmyśleń. 

W skupieniu przyglądała się jego twarzy, starając się jakiekolwiek różnice z tej widzianej z przed kilku lat buźki. Zdecydowanie zmężniał. Błękitne oczy nadal przepełnione były lazurem, na ustach ciągle widniał ten cwany uśmieszek, ale jego broda była pokryta znacznie większą ilością włosów niż od momentu, kiedy widziała go po raz ostatni. Można było dostrzec w nim dojrzałość. Ciemne jak węgiel, bujne włosy były nieco bardziej uniesione, a na prawym boku widniała subtelna grzywka opadająca mu na oko. 

-Ty za to troszkę.-odparła cicho, pozbywając się wielkiej guli blokującej jej krtań. 

Odzyskała władzę nad swoim ciałem i strąciła jego kończynę, wciąż gładzącą ją po policzku. Kompletnie nie rozumiała po co to robił. Przecież stracony czas już nie powróci. Po co zjawił się w tym mieście i dlaczego musiała na niego wpaść? Setki podobnych pytań krążyły jej po głowie, przyprawiając ją o niezły mętlik. Mężczyzna zaśmiał się cicho, wzruszając ramionami. 

-Tak jakoś wyszło, ale nie przybyłem tutaj dla pogaduszek. Dobrze się składa, że Cię tutaj spotkałem, bo miałem udać się do Twojego domu. -posłał jej subtelny uśmiech.

-Skąd masz mój adres?-warknęła. 

-Mam swoje źródła.-puścił jej oczko.-Nie ważne. Chce odzyskać opiekę nad Antkiem i z nim zamieszkać, bez Ciebie oczywiście.-wypowiedział spokojnie. 

-Że co proszę?! Znalazł się wzorowy tatuś! Nie interesowałeś się nim przez 7 lat, a teraz nagle przypominasz sobie o jego istnieniu! Nie ma mowy! Nie oddam go w ręce takiego dupka i skurwiela jak Ty!-wydzierała się, lekceważąc ciekawskie spojrzenia ludzi. 

-Nie masz tu nic do gadania, złotko. -obdarzył ją cwanym uśmieszkiem.-Sąd zadecyduje. 

-Pozwałeś mnie do sądu?! Człowieku czy Ty masz choć trochę swojej godności?! Przecież nie było Cię przy Antosiu 7 lat! Tylko jakiś niespełna rozumu idiota przyznał by Ci prawo opieki nad nim. 

-Tylko się nie zdziw jak za jakiś tydzień sąd ogłosi wyrok na moją korzyść. Trzymaj się piękna.-rzucił i odszedł z dłońmi zagłębionymi w kieszenie dżinsów. 

Złość rozchodziła się po jej ciele, przyśpieszając tym samym tempo pracy krwiobiegu. Poczuła jak podbrzusze zalewa fala silnego bólu. Upadła na kolana, chwytając za daną część ciała. Nieodzywająca się dotąd Monika momentalnie przestraszona opadła obok przyjaciółki, która zwijała się z bólu. Spanikowana wezwała karetkę, wypytując Kaśki o niezbędne informację. W pewnym momencie nastała całkowita ciemność. 

                                                                     ***
Wypoczęta pozwoliła powiekom się unieść, jednak w tym samym momencie jęknęła przeciągle, gdyż do jej oczu wdarło się wpadające przez okno światło. Pogrążony we śnie na stołku blondyn momentalnie poderwał się z miejsca i gdy dostrzegł tylko przytomną rudowłosą kąciki jego ust zastygły na wyżynach, nie zamierzając się  stamtąd ruszać przez najbliższy czas. Momentalnie wybiegł z sali i pognał po lekarza prowadzącego jego narzeczoną. Chwilę później próg sali przekroczył starszy mężczyzna przyodziany w biały kilt, a tuż za nim do wnętrza pomieszczenia wtargnęła ginekolog zajmującą się ciążą Kaśki. Blondynka przystanęła przy łóżku dziewczyny i posłała jej ciepły uśmiech. 

-Proszę o niczym nie mówić. Artur o niczym nie wie.-rzuciła Wiktorowicz, spoglądając błagalnie na lekarkę. 

Krzewińska skinęła jedynie głową. Kaśka tymczasem poprosiła Arcziego, aby podszedł bliżej. W ogóle nie miała pojęcia jakim cudem był tutaj obecny. Powinien obecnie zaliczać kilka okrążeń wokół boiska jak robiła to reszta kadry. Przyjmujący zjawił się obok posłania dziewczyny. Ta splotła ich palce ze sobą i spojrzała na chłopaka z iskierkami w oczach, układając usta w szeroki uśmiech. 

-Jestem w ciąży.-wyszeptała.

Szalpuk zdziwiony rozchylił wargi i wbił w nią czekoladowe tęczówki, których źrenice powiększyły się do wielkości Mikasy. Że co takiego?! Zamurowało go. Kobieta jego życia właśnie oświadczyła mu, że niedługo na świat przyjdzie jego potomek. Dziewczynka czy chłopiec? To już się nie liczyło. Najważniejsze, że niedługo będzie mógł napawać się swoją, małą kopią. Kąciki jego ust znacznie wzbiły się ku górze. 

-Zostanę ojcem. -stwierdził, kiwając głową.

Następnie powtórzy te dwa magiczne dla niego słowa kilka razy i poczuł jak traci grunt pod nogami. Jego smukła sylwetka opadła na podłogę. Kaśka parsknęła głośnym śmiechem. Takiej reakcji się po nim szczerze mówiąc nie spodziewała. Wszystkiego, ale nie tego. Nie obawiała się, że może się mu coś stać. Kochała tego wariata nad życie. 

-To nic takiego. Zwyczajnie za dużo wrażeń.-zachichotała blondynka. 

-Rozumiem.-pokiwała głową rudowłosa.-Co z moim skarbikiem?

-Wszystko w porządku. To tylko zbyt duży stres. Proszę na siebie uważać i się nie denerwować.-poradziła jej kobieta i opuściła pomieszczenie. 

Starszy mężczyzna tymczasem starał się wybudzić zszokowanego informacją wcześniej padającą z ust narzeczonej siatkarza. Wiktorowicz przyglądała się tej sytuacji, kręcąc roześmiana głową. Po chwili chłopak odzyskał przytomność i przysiadł na łóżku Rudej, ujmując jej drobną dłoń w swoją wielką rękę. 

-To najcudowniejszy prezent jaki mogłem sobie wymarzyć od świata. Kocham Cię.-złożył na jej ustach czuły pocałunek.

-A ja Ciebie wariacie.-ułożyła rękę z wenflonem na włosach chłopaka i przyciągnęła go bliżej siebie, pogłębiając pieszczotę. 

                                                                ~*~
Wiem, że trochę krótki, a nawet bardzo, ale resztę zachowuję na epilog, wybaczcie :) Spodziewałyście się takiej akcji w roli głównej z Adrianem? :D Na szybko wymyślałam jego opis, bo nie mogłam znaleźć starego zawartego w jednym z rozdziałów dlatego wybaczcie mi jakby się sporo różnił ^^ Arczi wariat, ale to już wiemy :D <3 Całuję i do zobaczenia na Epilogu :* 



                                             



9 komentarzy:

  1. No to nie źle Artur się dowiedział, że zostanie ojcem. Oby nikt nie zepsuł im tego szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Z niecierpliwoscią czekam na kolejny.
    A w wolnym czasie zapraszam do siebie:
    http://siatkowkadozyciapotrzebna.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział nooo no reakcja najlepsza
    Czekam na kolejny
    Pozdrawiam Roksana

    OdpowiedzUsuń
  4. No Adrian trochę namieszał... ale co tam rozdział niesamowity, a szczególnie zasłabnięcie Arcziego :D Oby w epilogu wszystko skończyło się szczęśliwie <3 Czekam i przesyłam dużo weny i całusy ;* ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z serii "Szalpuk potrafi" :D
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Gdzie można przeczytać całe opowiadanie w całości?
    Jak ktoś ma, proszę, niech mi udostępni na mejla: najka14@gmail.com
    Z góry dzięki! ;)

    OdpowiedzUsuń