Przemierzała autostradę, łamiąc chyba wszystkie obowiązujące ograniczenia prędkości. Nie zdziwiłaby się, gdyby w skrytce pocztowej znalazła sporą ilość mandatów. Teraz nic się nie liczyło oprócz niego. Chciała znaleźć się przy nim jak najszybciej się dało. Monika ze sporym niepokojem obserwowała wciąż unoszącą się wskazówkę prędkościomierza. Obawiała się, że jeśli jej przyjaciółka za chwilę nie zwolni to źle się to dla nich skończy. W końcu zgromadziła w sobie odwagę i nakazała jej zjechać na pobliskie pobocze. Wiktorowicz nie wiele rozumiejąc z decyzji Dzikiej zatrzymała się na wskazanym przez kumpelę miejscu i wysiadła z samochodu, trzaskając drzwiami. Czuła zbierające się pod jej powiekami słone łzy. Przykucnęła, opierając się plecami o karoserię auta i zaczerpnęła głęboki oddech. Monika zdezorientowana stanęła nad rudowłosą, przyglądając się jej poczynaniom.
-Kaśka, nie możesz teraz płakać! Jeśli Artur zobaczy Cię w takim stanie sam się załamię!-potrzęsła delikatnie jej ciałem szatynka.
-Przecież on tego nie zobaczy.-wyszeptała łamiącym się głosem.
-Dość tego! Wsiadaj na moje miejsce, a ja zajmę się prowadzeniem. Ty tylko możesz w takim stanie nas zabić.
Kaśka posłusznie wstała i opadła na fotel obok kierowcy, zerkając ukradkiem na zapinająca pas szatynkę. Partnerka Śliwki włączyła się do ruchu ulicznego i w pełni skupiła na drodze, przemierzając ją ze znacznie mniejszą prędkością niż Wiktorowicz. Po blisko dwóch godzinach zaparkowały pod ośrodkiem osadzonym w spalskich lasach i wbiegły do wnętrza budynku, od razu dostrzegając stojącego nieopodal nich Olka. Monika powitała go jedynie cmoknięciem w usta i zaciągnęła do samochodu, oddając w jego ręce kluczyki do pojazdu. Po 15 minutach dotarły pod szpital i szybkim krokiem przemierzały budynek w poszukiwaniu sali, w której znajdował się blondyn. Po dłuższej chwili w końcu dotarły do tej odpowiedniej. Kaśka momentalnie rzuciła się na przyjmującego, tuląc go do siebie. Szalpuk zaśmiał się pod nosem, co oznaczało, że chyba tragicznie nie jest.
-Co Ty tu robisz skarbie? Przecież nic takiego się nie stało.-wypowiedział w kierunku dziewczyny Arczi.
-Nic takiego?! Przecież Ty straciłeś wzrok! Jak ja mam siedzieć spokojnie w Rzeszowie!?-uniosła się miedzianowłosa.
-Proszę się uspokoić! Kim pani jest?-do sali wtargnął lekarz.
-Dziewczyną tego tutaj.-wskazała dłonią na blondyna.-Co z nim?-zapytała z troską.
-Pan Artur przejdzie jutro operację i wszystko będzie dobrze. Stracił on wzrok w związku z obrażeniami siatkówki odniesionymi podczas wypadku. Lekarze wcześniej tego nie zauważyli, gdyż okazuje się to po nieco dłuższym czasie. Proszę być spokojnym. Wszystko mamy pod kontrolą.-mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie.-Proszę o spokój dla pacjenta. Zostaje tylko partnerka pana Szalpuka.
Para narzeczonych opuściła pomieszczenie, zostawiając w nim jedynie rudowłosą. Kaśka opadła na materac łóżka, oddychając z ulgą. Blondyn podniósł się do pozycji siedzącej i objął dziewczynę, pozwalając wtulić jej się w swój tors. Drażnił jej szyję swoim ciepłym oddechem, przyprawiając ją tym o przyjemny dreszczyk rozchodzący się po jej ciele. Chwilę później jego usta spoczęły na jej miękkich wargach. Musnął je delikatnie, odgarnął niesforny kosmyk opadający jej na oko i pogłębił pocałunek.
-Tak się bałam...Boże! Jak dobrze, że to nic poważnego.-wyszeptała dziewczyna wprost do jego ucha.
-Kaśka, nie możesz się tak denerwować. Wszystko będzie dobrze. -pogładził zewnętrzną częścią dłoni jej policzek.-Kocham Cię.-musnął ustami jej czoło.
-Ja Ciebie też.-spojrzała głęboko w jego oczy.
***
Wypoczęty pozwolił unieść się swoim powiekom ku górze i przyzwyczaić do panującego w pomieszczeniu światła. Po dłuższej chwili odrzucił pierzynę na bok i opuścił miękki materac. Narzucił na siebie reprezentacyjny strój treningowy i podreptał w kierunku stołówki. Przywitał się szerokim uśmiechem z wchodzącym właśnie do pomieszczenia przyjacielem i gestem dłoni przywołał go do swojego stolika, przy którym siedzieli już Kłos i Wrona zażarcie się o coś wykłócający. Blondyn poklepał miejsce obok siebie, gdzie usiadł Śliwka i grzebiąc widelcem w swoim talerzu wymieniał z Olkiem poglądy na temat zbliżającego się wielkimi krokami sezonu. Chwilę później na stołówce zjawił się Stefan, który przypomniał chłopakom o czekającym ich porannym treningu.
-Aaa zboczeniec! Ty się od mnie odpierdol! Zajmij się Dudzicką!-wrzeszczał Wrona.
Wszyscy zebrani w pomieszczeniu zwrócili na nich wzrok, ale Kłos nic sobie z tego nie robił i dalej macał Andrew po dresach, gdzie szukał zabranego przez przyjaciela telefonu. Kadrowicze parsknęli śmiechem na tą sytuację i przyglądali jej się z zainteresowaniem, czkając na zemstę ze strony blondyna. Kłos w końcu wydobył i'Phone'a z dresów przyjaciela. Po krótkiej chwili zawartość talerza w postaci sałatki wylądowała na głowie Ptaszyska. Rechot zawodników wypełnił pomieszczenie. Arczi korzystając z okazji wykonał szybko zdjęcie i wrzucił go na swojego Instagrama z dopiskiem " Sałatka na łepetynie Wrony z rana jak śmietana :D #taksobieżyjemy #spała #wioskawesoła ". Tymczasem Kłos zerwał się z miejsca i sprintem zniknął za drzwiami. Rozwścieczony Andrzej ruszył tuż za nim. Artur z Olkiem tymczasem zanosili się śmiechem, odnosząc naczynia na odpowiednie miejsce. Po drodze wyposażyli się w papierowe kubki z parującą cieczą i zawitali do szatni. Na widok przyzdobionej twarzy Karola przez kubeł na śmieci niemal nie wylali cieczy na wychodzącego właśnie z pomieszczenia Kubiaka.
-Karol jak czujesz się w roli śmieciarza?-zaśmiał się Resoviak.
-Zakurwiście Olek!-odkrzyknął środkowy, ale jego głos został stłumiony przez kosz.
-A co tu się dzieje?! Kłos co ty odpierdzielasz?! Marsz mi się przebierać i widzę was na sali za 5 minut!-w szatni pojawił się selekcjoner.
Zawodnicy posłusznie stawili się na sali gimnastycznej, aby porozgrzewać się przed zabójczym, wyczerpującym treningiem. Rozpoczęli od kilku okrążeń, a następnie naciągali róże partie ciała, podrygując do zapuszczonej przez Nowakowskiego playlisty. Jednak po jakimś czasie do głośników dorwał się Mikuś. Po hali rozniosły się pierwsze takty Abby-The Winner Takes It All (klik).
-Mikuś wyłącz te smęty!-jęknął Buszek.
-Mamusia Ci to na telefon zgrała czy może ściągnąłeś to po pijaku?-zaśmiał się Zatoski.
-Mam prawo posłuchać także swoich przebojów.-wypchnął im język przyjmujący.
-Ludzie to brzmi jak Andrzej podczas orgazmu!-stwierdził ze śmiechem Kłos.
Wrona posłał kumplowi groźne spojrzenie, a kadrowicze parsknęli głośnym śmiechem. Ta dwójka była niemożliwa. Jak Artur kochał zgrupowania kadry tego chyba nie wiedział nikt. Śmiechu było co niemiara, więc na nudy nigdy nikt nie narzekał, ale był także wysiłek, o czym świadczyły krople potu kapiące z czoła zawodników wprost na podłogę. Jego zadumę przerwał hit internetowy (klik) odpalony przez Kurka, który teraz głupkowato się szczerzył, podśpiewując dość głośno:
-oh,, you touch my tralala,
mmm... my ding ding dong.
la la la la la la la,
la la la la la la,
la la la la la la la.
Oh, you touch my tralala
la la la la la la la,
la la la la la la.
mmm... my ding ding dong.
la la la la la la la,
la la la la la la.
-Powaga, Kuraś?!-zanosił się śmiechem Drzyzga.
-Wyślijmy go na Eurowizję!-wykrzyknął Szalpuk, a wszyscy zebrani wybuchli śmiechem.
Tę sielankę przerwał selekcjoner, który stanął w progu sali. Francuz omiótł wzrokiem sylwetki podopiecznych, marszcząc noc, zastanawiając się, który z siatkarzy odważył się puścić roznoszącą się po obiekcie piosenkę. Roześmiana twarz jednego z atakujących zdradziła autora telefonu podłączonego do głośników. Antiga pokręcił ze śmiechem głową, spoglądając z pobłażaniem na Bartosza, który rozgrzewał się w rytm piosenki. Gdy utwór dobiegł końca przy sprzęcie muzycznym zameldował się Kłos ze swoim i'Phonem. Chwilę później wszyscy turlali się po podłodze ze śmiechu, słysząc głos Oceany śpiewający hit Euro 2012 (klik).
-Oj chłopcy, chłopcy.-ubolewał nad ich głupotą trener.-Wszyscy rozgrzani?-zmierzył ich wzorkiem, a kiedy wszyscy pokiwali zgodnie głową rozkazał udać się na halę sportową.
Kadrowicze w szeregu przemierzali korytarz ośrodka, witając się uśmiechem z każdym napotkanym sportowcem innej dyscypliny. Każdy z nich od razu po dotarciu na miejsce udał się do kosza z piłkami i wyposażył w żółto-niebieską Mikasę. Według zastrzeżeń selekcjonera pracowali nad podanymi przez niego elementami. Blondyn z uśmiechem podbijał piłkę ze Śliwką, aby rozgrzać palce, a następnie przejść do przyjmowania. Olek stawił się w polu zagrywki i wyrzucił piłkę przed siebie, aby skorygować nadgarstkiem jej lot i posłać ja w kierunku Szalpuka. Arczi z cwanym uśmieszkiem wystawił ręce w bok idealnie odbierając serwis Resoviaka. Brunet zaśmiał się cicho, uprzedzając go, że to tylko rozgrzewka.
Nim zauważył, a stał w szeregu, oczekując na trafienie do jednej z drużyn. Po chwili przybijał już piątkę z Kłosem, który był kapitanem drużyny pt "Źdźbła na wietrze". Zajął miejsce na swojej ulubionej pozycji i z wyczekiwaniem wpatrywał się w pole serwisowe, gdzie dostrzegł sylwetkę Miki. Brunet wykonał klasycznego flota, który blondyn przyjął w punkt, dostarczając wirującą Mikasę w dłonie Łomacza, a ten wystawił ją do Kurka. Resoviak obił blok rywali i zdobył pierwszy punkt dla "Źdźbeł na wietrze".
-Karollo Ty wymyśliłeś tą powalającą na łopatki nazwę?-zaśmiał się blondyn.
-Si Seniorita.-odpowiedział z szerokim uśmiechem środkowy.
Po tej krótkiej wymianie zdań Artur powędrował w kierunku pola zagrywki. Skupiony wpatrywał się w żółto-niebieską Mikasę, by po chwili wyrzucić ją przed siebie i skorygować nadgarstkiem jej lot. Kąciki jego ust wzniosły się ku górze, kiedy Kubiak przyjął ją ze sporymi kłopotami, ale na szczęście utrzymał przyjęcie, a Fabian musiał się nieźle wysilić, aby rozegrać piłkę do Matiego, który minimalnie przestrzelił. Ponownie posłał piłkę na przeciwną stronę boiska. Skrzywił się delikatnie, kiedy ta wylądowała minimalnie za białą linią.
***
Z szerokim uśmiechem na ustach wpadła do wnętrza ośrodka, rzucając się na blondyna. Oplotła jego szyję dłońmi i wtuliła się w jego szczupłe ciało, napawając się zapachem jego perfum. Tak cholernie się za nim stęskniła. Dziękowała Bogu, że Stefan obdarował zawodników kilkoma dniami wolnego. Przyjmujący tymczasem chichotał uroczo pod nosem, starając się namówić dziewczynę, aby wreszcie pozwoliła mu w pełni oddychać. Rudowłosa w końcu oderwała się od siatkarza, posyłając mu subtelny uśmiech. Chwilę później blondyn nachylił się nad jej twarzą i musnął delikatnie jej wargi. Spragniona jego bliskości miedzianowłosa przejęła inicjatywę i pogłębiła pocałunek, mrucząc cicho, gdy jego język pieścił jej podniebienie. Jego aksamitne wargi miażdżyły jej wąskie usta, czerpiąc z nich tyle rozkoszy ile tylko się da. Czując, że brakuje im powietrza oderwali się od siebie i zmieszani ilością oczów skierowanych na ich sylwetki pośpiesznie opuścili budynek. Chłopak wrzucił swoją torbę do bagażnika i po chwili opadł na fotel kierowcy. Wiktorowicz momentalnie zjawiła się obok drzwi od strony kierowcy i ze splecionymi na piersiach dłońmi mierzyła wzrokiem uśmiechającego się od ucha do ucha blondyna, który właśnie wsunął na nos przeciwsłoneczne okulary.
-Pan się czasami nie zapomina?-przerwała panującą pomiędzy nimi ciszę.
-Ależ skąd Madame. -zaśmiał się.- No proszę odpuść!
-A co ja będę z tego mieć?-uniosła jedną z brwi.
-Podwójne lody w Mac'u. -wyszczerzył się.
Kaśka przyłożyła palec do ust, udając, że rozwala propozycję chłopaka, ale już po chwili parsknęła głośnym śmiechem i opadła na fotel obok kierowcy, zapinając pas. Cmoknęła siatkarza w usta i załączyła radio, a chłopak tymczasem włączył się do ruchu drogowego. Roześmiana prezentowała swoje umiejętności wokalne do roznoszącego się po wnętrzu samochodu Mamma mia. Szalpuk ze śmiechem się temu przyglądał ukradkiem, odpalając Instagrama. Zajęta wyciem rudowłosa wpatrzona w ulice nawet nie zauważyła, kiedy siatkarz zaczął upamiętniać jej wokale na serwisie, a kiedy zatrzymali się w Galerii Rzeszów, aby wpaść do Mac'a wystukał opis i wrzucił filmik na swój profil.
-Szalpuk! Nie żyjesz debilu!-dało słyszeć się po kompleksie budynku.
***
Zmęczona przekroczyła właśnie próg mieszkania siatkarza, które z nim dzieliła. Zsunęła z nóg szpilki i mruknęła cicho, czując uczucie ulgi, gdy przemierzała dzielącą ją odległość z salonu do kuchni. Wypełniła szklankę wyjętą wcześniej z lodówki Pepsi i przymknęła powieki, rozkoszując się smakiem zimnego napoju kojącego jej gardło. Już miała podreptać w kierunku łazienki, aby wziąć odprężający prysznic, kiedy otrzymała wiadomość. Pośpiesznie sięgnęła po telefon skryty w kieszeni spodenek i odblokowała wyświetlacz. Z zaciekawieniem odczytywała tekst SMS'a otrzymanego od Szalpuka:
Wyjdź na dwór. TO WAŻNE! :) Arczi :*
Westchnęła cicho i wsunęła na nogi szpilki, po czym pośpiesznie pokonała schody i stanęła pod budynkiem, rozglądając się wokół. Nigdzie jednak nie dostrzegła sylwetki przyjmującego. Nagle jak z podziemi wyrósł przed nią ów człowiek i oplótł palcami jej nadgarstek, ciągnąc ją za sobą. Już miała zacząć atakować go pytaniami w stylu:" Co Ty wyprawiasz? Co się dzieje?", ale jej oczom ukazał się balon. Spojrzała zdezorientowana na siatkarza, a ten jedynie pomógł jej wejść na pokład transportu. Spanikowana nieco dziewczyna zacisnęła jego dłoń i uniosła wzrok na jego twarz. Promyki słońca sprawiały, że mieniła się ona przepięknie w ich świetle, a uśmiech wymalowany na jego ustach przyprawiał ją o miękkość w kolanach. Jego jasne włosy jak zawsze ułożone były w nieładzie, co tylko dodawało mu uroku. Nim się zorientowała, a unieśli się w przestworza.
-Powiesz mi właściwie, co my tutaj robimy?-w końcu przerwała panującą ciszę.
-Zaraz się dowiesz.-puścił jej oczko.-Podoba Ci się?-oplótł jej pas, tuląc się do jej pleców.
-Jest niesamowicie, ale boje się patrzeć w dół.-zachichotała.
Po jej ciele przebiegł dreszcz spowodowany jego bliskością, a właściwie ciepłym oddechem, który drażnił jej szyję. Kąciki jej ust wzbiły się na wyżyny, a ona przełamała strach i spojrzała na panoramę miasta. Z tej perspektywy prezentowała się ona naprawdę unikalne. Wiktorowicz musiała przyznać, że zapierała dech w piersiach. Blondyn korzystając z nieuwagi partnerki ustawił kamerę i wziął głęboki oddech. Czas zaczynać!
-W powietrzu planowałem Cię pierwszy raz pocałować, dlatego to też musi się stać w przestworzach. Tamto marzenie się nie spełniło, ale z tym mam nadzieję będzie inaczej. Wszystko zależy od Ciebie.-posłał jej subtelny uśmiech.
-Arczi, do czego Ty zmierzasz?-spojrzała na niego roześmiana.
-Katarzyno Wiktorowicz, wiem, że masz mnie czasami dość, że naprawdę często wzdychasz nad moją głupotą, że nie raz wypierdzieliłabyś mnie przez okno, przyładowała patelnią, utopiła w wannie, czy udusiła poduszką, ale wiem także, że nie wymieniłabyś mnie na nikogo innego, zasypiała w moich ramionach i budziła się w nich do końca świata, kochała się ze mną do rana czy całowała do utraty tchu dlatego też chce zadać Ci jedno najważniejsze pytanie w moim życiu. Czy zechcesz spędzić resztę życia przy boku takiego wariata i idioty jak ja i uczynić mnie szczęśliwym do końca życia?-przyklęknął przed nią i wysunął w jej kierunku bukiet czerwonych róż, na którym ułożone było białe pudełeczko z pierścionkiem.
Nie dowierzała własnym oczom. Jej ciało opanowało niechciane przez nią drżenie, a w gardle wyrosła wielka gula, która uniemożliwiała jej wypowiedzenie jakiego kolwiek słowa. Ten jedyny mężczyzna padał przed nią na kolana i błagał o rękę, aby w przyszłości spędzić z nią każdy dzień swojego życia, przeżywać razem każdą złą czy dobrą chwilę, przechodzić przez wszystko razem i darzyć się wzajemną miłością. Znała go ponad 2 lata, a zakochała w nim na zabój. Poczuła jak kąciki jej oczów wypełnia słona ciecz. Nie była w stanie nad nią zapanować. Łzy spływały po jej policzkach, a z gardła wydobywał się cichy szloch.
-Boże Artur...Tak.-wyszeptała drżącym głosem.
Na twarz siatkarza wstąpiła wielka ulga, a na ustach zagościł najcudowniejszy, najpiękniejszy uśmiech jaki dotychczas u niego widziała. Blondyn ekstremalnie szybko wsunął na jej palec kawałek metalu, odłożył róże na bok i pozwolił opleć swoją szyję jej ramionami. Jej łzy plamiły jego koszulę, ale jemu wcale to nie przeszkadzało. Był teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
~*~
Przepraszam za opóźnienia, ale nie wyrobiłam w ubiegłym tygodniu :/ Mam nadzieję jednak, że długością i jakością rozdziału wam to wynagrodziłam :) Jak widzicie Artur nie marnuje czasu i zatrzymuje przy sobie Kaśkę póki może ^^ Wygląda na to, że Kaśka przejmie nazwisko po naszym wariacie :D Jak na tą wieść zareagują rodzice, przyjaciele i Antek? :) Dowiecie się już niebawem ;) Postaram się dodać kolejny rozdział w sobotę lub niedzielę ;3 Całuję i do napisania ;*
Kaśka posłusznie wstała i opadła na fotel obok kierowcy, zerkając ukradkiem na zapinająca pas szatynkę. Partnerka Śliwki włączyła się do ruchu ulicznego i w pełni skupiła na drodze, przemierzając ją ze znacznie mniejszą prędkością niż Wiktorowicz. Po blisko dwóch godzinach zaparkowały pod ośrodkiem osadzonym w spalskich lasach i wbiegły do wnętrza budynku, od razu dostrzegając stojącego nieopodal nich Olka. Monika powitała go jedynie cmoknięciem w usta i zaciągnęła do samochodu, oddając w jego ręce kluczyki do pojazdu. Po 15 minutach dotarły pod szpital i szybkim krokiem przemierzały budynek w poszukiwaniu sali, w której znajdował się blondyn. Po dłuższej chwili w końcu dotarły do tej odpowiedniej. Kaśka momentalnie rzuciła się na przyjmującego, tuląc go do siebie. Szalpuk zaśmiał się pod nosem, co oznaczało, że chyba tragicznie nie jest.
-Co Ty tu robisz skarbie? Przecież nic takiego się nie stało.-wypowiedział w kierunku dziewczyny Arczi.
-Nic takiego?! Przecież Ty straciłeś wzrok! Jak ja mam siedzieć spokojnie w Rzeszowie!?-uniosła się miedzianowłosa.
-Proszę się uspokoić! Kim pani jest?-do sali wtargnął lekarz.
-Dziewczyną tego tutaj.-wskazała dłonią na blondyna.-Co z nim?-zapytała z troską.
-Pan Artur przejdzie jutro operację i wszystko będzie dobrze. Stracił on wzrok w związku z obrażeniami siatkówki odniesionymi podczas wypadku. Lekarze wcześniej tego nie zauważyli, gdyż okazuje się to po nieco dłuższym czasie. Proszę być spokojnym. Wszystko mamy pod kontrolą.-mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie.-Proszę o spokój dla pacjenta. Zostaje tylko partnerka pana Szalpuka.
Para narzeczonych opuściła pomieszczenie, zostawiając w nim jedynie rudowłosą. Kaśka opadła na materac łóżka, oddychając z ulgą. Blondyn podniósł się do pozycji siedzącej i objął dziewczynę, pozwalając wtulić jej się w swój tors. Drażnił jej szyję swoim ciepłym oddechem, przyprawiając ją tym o przyjemny dreszczyk rozchodzący się po jej ciele. Chwilę później jego usta spoczęły na jej miękkich wargach. Musnął je delikatnie, odgarnął niesforny kosmyk opadający jej na oko i pogłębił pocałunek.
-Tak się bałam...Boże! Jak dobrze, że to nic poważnego.-wyszeptała dziewczyna wprost do jego ucha.
-Kaśka, nie możesz się tak denerwować. Wszystko będzie dobrze. -pogładził zewnętrzną częścią dłoni jej policzek.-Kocham Cię.-musnął ustami jej czoło.
-Ja Ciebie też.-spojrzała głęboko w jego oczy.
***
Wypoczęty pozwolił unieść się swoim powiekom ku górze i przyzwyczaić do panującego w pomieszczeniu światła. Po dłuższej chwili odrzucił pierzynę na bok i opuścił miękki materac. Narzucił na siebie reprezentacyjny strój treningowy i podreptał w kierunku stołówki. Przywitał się szerokim uśmiechem z wchodzącym właśnie do pomieszczenia przyjacielem i gestem dłoni przywołał go do swojego stolika, przy którym siedzieli już Kłos i Wrona zażarcie się o coś wykłócający. Blondyn poklepał miejsce obok siebie, gdzie usiadł Śliwka i grzebiąc widelcem w swoim talerzu wymieniał z Olkiem poglądy na temat zbliżającego się wielkimi krokami sezonu. Chwilę później na stołówce zjawił się Stefan, który przypomniał chłopakom o czekającym ich porannym treningu.
-Aaa zboczeniec! Ty się od mnie odpierdol! Zajmij się Dudzicką!-wrzeszczał Wrona.
Wszyscy zebrani w pomieszczeniu zwrócili na nich wzrok, ale Kłos nic sobie z tego nie robił i dalej macał Andrew po dresach, gdzie szukał zabranego przez przyjaciela telefonu. Kadrowicze parsknęli śmiechem na tą sytuację i przyglądali jej się z zainteresowaniem, czkając na zemstę ze strony blondyna. Kłos w końcu wydobył i'Phone'a z dresów przyjaciela. Po krótkiej chwili zawartość talerza w postaci sałatki wylądowała na głowie Ptaszyska. Rechot zawodników wypełnił pomieszczenie. Arczi korzystając z okazji wykonał szybko zdjęcie i wrzucił go na swojego Instagrama z dopiskiem " Sałatka na łepetynie Wrony z rana jak śmietana :D #taksobieżyjemy #spała #wioskawesoła ". Tymczasem Kłos zerwał się z miejsca i sprintem zniknął za drzwiami. Rozwścieczony Andrzej ruszył tuż za nim. Artur z Olkiem tymczasem zanosili się śmiechem, odnosząc naczynia na odpowiednie miejsce. Po drodze wyposażyli się w papierowe kubki z parującą cieczą i zawitali do szatni. Na widok przyzdobionej twarzy Karola przez kubeł na śmieci niemal nie wylali cieczy na wychodzącego właśnie z pomieszczenia Kubiaka.
-Karol jak czujesz się w roli śmieciarza?-zaśmiał się Resoviak.
-Zakurwiście Olek!-odkrzyknął środkowy, ale jego głos został stłumiony przez kosz.
-A co tu się dzieje?! Kłos co ty odpierdzielasz?! Marsz mi się przebierać i widzę was na sali za 5 minut!-w szatni pojawił się selekcjoner.
Zawodnicy posłusznie stawili się na sali gimnastycznej, aby porozgrzewać się przed zabójczym, wyczerpującym treningiem. Rozpoczęli od kilku okrążeń, a następnie naciągali róże partie ciała, podrygując do zapuszczonej przez Nowakowskiego playlisty. Jednak po jakimś czasie do głośników dorwał się Mikuś. Po hali rozniosły się pierwsze takty Abby-The Winner Takes It All (klik).
-Mikuś wyłącz te smęty!-jęknął Buszek.
-Mamusia Ci to na telefon zgrała czy może ściągnąłeś to po pijaku?-zaśmiał się Zatoski.
-Mam prawo posłuchać także swoich przebojów.-wypchnął im język przyjmujący.
-Ludzie to brzmi jak Andrzej podczas orgazmu!-stwierdził ze śmiechem Kłos.
Wrona posłał kumplowi groźne spojrzenie, a kadrowicze parsknęli głośnym śmiechem. Ta dwójka była niemożliwa. Jak Artur kochał zgrupowania kadry tego chyba nie wiedział nikt. Śmiechu było co niemiara, więc na nudy nigdy nikt nie narzekał, ale był także wysiłek, o czym świadczyły krople potu kapiące z czoła zawodników wprost na podłogę. Jego zadumę przerwał hit internetowy (klik) odpalony przez Kurka, który teraz głupkowato się szczerzył, podśpiewując dość głośno:
-oh,, you touch my tralala,
mmm... my ding ding dong.
la la la la la la la,
la la la la la la,
la la la la la la la.
Oh, you touch my tralala
la la la la la la la,
la la la la la la.
mmm... my ding ding dong.
la la la la la la la,
la la la la la la.
-Powaga, Kuraś?!-zanosił się śmiechem Drzyzga.
-Wyślijmy go na Eurowizję!-wykrzyknął Szalpuk, a wszyscy zebrani wybuchli śmiechem.
Tę sielankę przerwał selekcjoner, który stanął w progu sali. Francuz omiótł wzrokiem sylwetki podopiecznych, marszcząc noc, zastanawiając się, który z siatkarzy odważył się puścić roznoszącą się po obiekcie piosenkę. Roześmiana twarz jednego z atakujących zdradziła autora telefonu podłączonego do głośników. Antiga pokręcił ze śmiechem głową, spoglądając z pobłażaniem na Bartosza, który rozgrzewał się w rytm piosenki. Gdy utwór dobiegł końca przy sprzęcie muzycznym zameldował się Kłos ze swoim i'Phonem. Chwilę później wszyscy turlali się po podłodze ze śmiechu, słysząc głos Oceany śpiewający hit Euro 2012 (klik).
-Oj chłopcy, chłopcy.-ubolewał nad ich głupotą trener.-Wszyscy rozgrzani?-zmierzył ich wzorkiem, a kiedy wszyscy pokiwali zgodnie głową rozkazał udać się na halę sportową.
Kadrowicze w szeregu przemierzali korytarz ośrodka, witając się uśmiechem z każdym napotkanym sportowcem innej dyscypliny. Każdy z nich od razu po dotarciu na miejsce udał się do kosza z piłkami i wyposażył w żółto-niebieską Mikasę. Według zastrzeżeń selekcjonera pracowali nad podanymi przez niego elementami. Blondyn z uśmiechem podbijał piłkę ze Śliwką, aby rozgrzać palce, a następnie przejść do przyjmowania. Olek stawił się w polu zagrywki i wyrzucił piłkę przed siebie, aby skorygować nadgarstkiem jej lot i posłać ja w kierunku Szalpuka. Arczi z cwanym uśmieszkiem wystawił ręce w bok idealnie odbierając serwis Resoviaka. Brunet zaśmiał się cicho, uprzedzając go, że to tylko rozgrzewka.
Nim zauważył, a stał w szeregu, oczekując na trafienie do jednej z drużyn. Po chwili przybijał już piątkę z Kłosem, który był kapitanem drużyny pt "Źdźbła na wietrze". Zajął miejsce na swojej ulubionej pozycji i z wyczekiwaniem wpatrywał się w pole serwisowe, gdzie dostrzegł sylwetkę Miki. Brunet wykonał klasycznego flota, który blondyn przyjął w punkt, dostarczając wirującą Mikasę w dłonie Łomacza, a ten wystawił ją do Kurka. Resoviak obił blok rywali i zdobył pierwszy punkt dla "Źdźbeł na wietrze".
-Karollo Ty wymyśliłeś tą powalającą na łopatki nazwę?-zaśmiał się blondyn.
-Si Seniorita.-odpowiedział z szerokim uśmiechem środkowy.
Po tej krótkiej wymianie zdań Artur powędrował w kierunku pola zagrywki. Skupiony wpatrywał się w żółto-niebieską Mikasę, by po chwili wyrzucić ją przed siebie i skorygować nadgarstkiem jej lot. Kąciki jego ust wzniosły się ku górze, kiedy Kubiak przyjął ją ze sporymi kłopotami, ale na szczęście utrzymał przyjęcie, a Fabian musiał się nieźle wysilić, aby rozegrać piłkę do Matiego, który minimalnie przestrzelił. Ponownie posłał piłkę na przeciwną stronę boiska. Skrzywił się delikatnie, kiedy ta wylądowała minimalnie za białą linią.
***
Z szerokim uśmiechem na ustach wpadła do wnętrza ośrodka, rzucając się na blondyna. Oplotła jego szyję dłońmi i wtuliła się w jego szczupłe ciało, napawając się zapachem jego perfum. Tak cholernie się za nim stęskniła. Dziękowała Bogu, że Stefan obdarował zawodników kilkoma dniami wolnego. Przyjmujący tymczasem chichotał uroczo pod nosem, starając się namówić dziewczynę, aby wreszcie pozwoliła mu w pełni oddychać. Rudowłosa w końcu oderwała się od siatkarza, posyłając mu subtelny uśmiech. Chwilę później blondyn nachylił się nad jej twarzą i musnął delikatnie jej wargi. Spragniona jego bliskości miedzianowłosa przejęła inicjatywę i pogłębiła pocałunek, mrucząc cicho, gdy jego język pieścił jej podniebienie. Jego aksamitne wargi miażdżyły jej wąskie usta, czerpiąc z nich tyle rozkoszy ile tylko się da. Czując, że brakuje im powietrza oderwali się od siebie i zmieszani ilością oczów skierowanych na ich sylwetki pośpiesznie opuścili budynek. Chłopak wrzucił swoją torbę do bagażnika i po chwili opadł na fotel kierowcy. Wiktorowicz momentalnie zjawiła się obok drzwi od strony kierowcy i ze splecionymi na piersiach dłońmi mierzyła wzrokiem uśmiechającego się od ucha do ucha blondyna, który właśnie wsunął na nos przeciwsłoneczne okulary.
-Pan się czasami nie zapomina?-przerwała panującą pomiędzy nimi ciszę.
-Ależ skąd Madame. -zaśmiał się.- No proszę odpuść!
-A co ja będę z tego mieć?-uniosła jedną z brwi.
-Podwójne lody w Mac'u. -wyszczerzył się.
Kaśka przyłożyła palec do ust, udając, że rozwala propozycję chłopaka, ale już po chwili parsknęła głośnym śmiechem i opadła na fotel obok kierowcy, zapinając pas. Cmoknęła siatkarza w usta i załączyła radio, a chłopak tymczasem włączył się do ruchu drogowego. Roześmiana prezentowała swoje umiejętności wokalne do roznoszącego się po wnętrzu samochodu Mamma mia. Szalpuk ze śmiechem się temu przyglądał ukradkiem, odpalając Instagrama. Zajęta wyciem rudowłosa wpatrzona w ulice nawet nie zauważyła, kiedy siatkarz zaczął upamiętniać jej wokale na serwisie, a kiedy zatrzymali się w Galerii Rzeszów, aby wpaść do Mac'a wystukał opis i wrzucił filmik na swój profil.
-Szalpuk! Nie żyjesz debilu!-dało słyszeć się po kompleksie budynku.
***
Zmęczona przekroczyła właśnie próg mieszkania siatkarza, które z nim dzieliła. Zsunęła z nóg szpilki i mruknęła cicho, czując uczucie ulgi, gdy przemierzała dzielącą ją odległość z salonu do kuchni. Wypełniła szklankę wyjętą wcześniej z lodówki Pepsi i przymknęła powieki, rozkoszując się smakiem zimnego napoju kojącego jej gardło. Już miała podreptać w kierunku łazienki, aby wziąć odprężający prysznic, kiedy otrzymała wiadomość. Pośpiesznie sięgnęła po telefon skryty w kieszeni spodenek i odblokowała wyświetlacz. Z zaciekawieniem odczytywała tekst SMS'a otrzymanego od Szalpuka:
Wyjdź na dwór. TO WAŻNE! :) Arczi :*
Westchnęła cicho i wsunęła na nogi szpilki, po czym pośpiesznie pokonała schody i stanęła pod budynkiem, rozglądając się wokół. Nigdzie jednak nie dostrzegła sylwetki przyjmującego. Nagle jak z podziemi wyrósł przed nią ów człowiek i oplótł palcami jej nadgarstek, ciągnąc ją za sobą. Już miała zacząć atakować go pytaniami w stylu:" Co Ty wyprawiasz? Co się dzieje?", ale jej oczom ukazał się balon. Spojrzała zdezorientowana na siatkarza, a ten jedynie pomógł jej wejść na pokład transportu. Spanikowana nieco dziewczyna zacisnęła jego dłoń i uniosła wzrok na jego twarz. Promyki słońca sprawiały, że mieniła się ona przepięknie w ich świetle, a uśmiech wymalowany na jego ustach przyprawiał ją o miękkość w kolanach. Jego jasne włosy jak zawsze ułożone były w nieładzie, co tylko dodawało mu uroku. Nim się zorientowała, a unieśli się w przestworza.
-Powiesz mi właściwie, co my tutaj robimy?-w końcu przerwała panującą ciszę.
-Zaraz się dowiesz.-puścił jej oczko.-Podoba Ci się?-oplótł jej pas, tuląc się do jej pleców.
-Jest niesamowicie, ale boje się patrzeć w dół.-zachichotała.
Po jej ciele przebiegł dreszcz spowodowany jego bliskością, a właściwie ciepłym oddechem, który drażnił jej szyję. Kąciki jej ust wzbiły się na wyżyny, a ona przełamała strach i spojrzała na panoramę miasta. Z tej perspektywy prezentowała się ona naprawdę unikalne. Wiktorowicz musiała przyznać, że zapierała dech w piersiach. Blondyn korzystając z nieuwagi partnerki ustawił kamerę i wziął głęboki oddech. Czas zaczynać!
-W powietrzu planowałem Cię pierwszy raz pocałować, dlatego to też musi się stać w przestworzach. Tamto marzenie się nie spełniło, ale z tym mam nadzieję będzie inaczej. Wszystko zależy od Ciebie.-posłał jej subtelny uśmiech.
-Arczi, do czego Ty zmierzasz?-spojrzała na niego roześmiana.
-Katarzyno Wiktorowicz, wiem, że masz mnie czasami dość, że naprawdę często wzdychasz nad moją głupotą, że nie raz wypierdzieliłabyś mnie przez okno, przyładowała patelnią, utopiła w wannie, czy udusiła poduszką, ale wiem także, że nie wymieniłabyś mnie na nikogo innego, zasypiała w moich ramionach i budziła się w nich do końca świata, kochała się ze mną do rana czy całowała do utraty tchu dlatego też chce zadać Ci jedno najważniejsze pytanie w moim życiu. Czy zechcesz spędzić resztę życia przy boku takiego wariata i idioty jak ja i uczynić mnie szczęśliwym do końca życia?-przyklęknął przed nią i wysunął w jej kierunku bukiet czerwonych róż, na którym ułożone było białe pudełeczko z pierścionkiem.
Nie dowierzała własnym oczom. Jej ciało opanowało niechciane przez nią drżenie, a w gardle wyrosła wielka gula, która uniemożliwiała jej wypowiedzenie jakiego kolwiek słowa. Ten jedyny mężczyzna padał przed nią na kolana i błagał o rękę, aby w przyszłości spędzić z nią każdy dzień swojego życia, przeżywać razem każdą złą czy dobrą chwilę, przechodzić przez wszystko razem i darzyć się wzajemną miłością. Znała go ponad 2 lata, a zakochała w nim na zabój. Poczuła jak kąciki jej oczów wypełnia słona ciecz. Nie była w stanie nad nią zapanować. Łzy spływały po jej policzkach, a z gardła wydobywał się cichy szloch.
-Boże Artur...Tak.-wyszeptała drżącym głosem.
Na twarz siatkarza wstąpiła wielka ulga, a na ustach zagościł najcudowniejszy, najpiękniejszy uśmiech jaki dotychczas u niego widziała. Blondyn ekstremalnie szybko wsunął na jej palec kawałek metalu, odłożył róże na bok i pozwolił opleć swoją szyję jej ramionami. Jej łzy plamiły jego koszulę, ale jemu wcale to nie przeszkadzało. Był teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
~*~
Przepraszam za opóźnienia, ale nie wyrobiłam w ubiegłym tygodniu :/ Mam nadzieję jednak, że długością i jakością rozdziału wam to wynagrodziłam :) Jak widzicie Artur nie marnuje czasu i zatrzymuje przy sobie Kaśkę póki może ^^ Wygląda na to, że Kaśka przejmie nazwisko po naszym wariacie :D Jak na tą wieść zareagują rodzice, przyjaciele i Antek? :) Dowiecie się już niebawem ;) Postaram się dodać kolejny rozdział w sobotę lub niedzielę ;3 Całuję i do napisania ;*
Aaaa zaręczyny <3 cudownie!!! Opłacało się tyle czekać :* czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :*
UsuńNie mąć. Jak coś zniszczysz to zabiję... Mówię serio! Przyjadę do tego tak i nawet fakt, że to daleko cię nie uratuje ;_;
OdpowiedzUsuńret.
Oj laska, laska :D
UsuńPozdrawiam :*
Wszystko pięknie, ładnie ale coś czuję, że Ty jeszcze namieszasz. Mam nadzieję,że się mylę.Zaręczyny cud miód i truskawki. Kazalas na siebie czekam ale na prawdę warto było. Rozdział jest fenomenalny. Do następnego:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa zawsze mieszam ^^
UsuńPozdrawiam i weny :*
Wszystko fajnie, tylko tak pozwolę sobie się doczepic- ograniczeń i fotoradarów na autostradach raczej nie ma, ograniczenia są przed bramkami np, ale tak to się nie spotkałam jeszcze w swojej karierze kierowcy ^^
OdpowiedzUsuńDzięki za uwagę, wiesz ja nie jeżdżę samochodem to nie wiem a jakoś nie zwracam na to uwagi :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam :*
świetny
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :*
UsuńMam nadzieję, że to koniec pobytów Arcziego w szpitalu i w ogóle koniec szpitali w tym opowiadaniu ;P no chyba że dzieci ^^
OdpowiedzUsuńHahahha siatkarze nigdy nie przestaną mnie rozbrajać do łez xD jak ja Ich kocham ;)
Zrobiło się tak romantycznie ^^ Ale cieszę się, że Kaśka powiedziała "tak", Arczi na bank też się stresował ;)
Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńبسم الله الرحمن الرحيم نحن فى شركة الكمال نقوم بكشف التسربات من خلال امببة هواء مزواده بالعداد
هواء كما يوجد لدينا جهاز الكترنى يكشف عن طريق التزبزبات
شركة كشف تسربات المياه بالطائف
شركة كشف تسربات المياه بجازان
شركة كشف تسربات المياه بحائل
والسلامة عليكم ورحمة الله وبركاته