Od ich pierwszego spotkania minął równo tydzień. Artur w pełni oddawał się przygotowaniom do pierwszego meczu polskiej ligi, starając się udowodnić trenerowi nowego klubu swoją wartość i umiejętności. Z szerokim uśmiechem na ustach po raz kolejny obiegał boisko, starając się jeszcze bardziej przyśpieszyć. Dumny ze swojego wyniku wypiął pierś, wysłuchując pochwał do Argentyńczyka i przybił piątki z kolegami. Uradowany w podskokach powędrował do kosza z żółto-czarnymi skarbami i wyposażył się w jeden z nich, odbijając piłkę sposobem dolnym. Z tego zajęcia wyrwał go podniosły głos Lozano, w którego kierunku momentalnie się udał. Kiwnął jedynie głową na uwagi, które zwrócił mu trener i zabrał się za rozciąganie. Napiął się na prostych nogach i starał się musnąć palcami u dłoni czubków butów. Gdy udało mi się z powodzeniem zakończyć to ćwiczenie przeszedł na rozciągania stopy, a następnie pleców. Po 15 minutach w parze z Bartkiem przebijał przez siatkę, wypuszczając z palców skórzaną powierzchnię piłki. Z szerokim uśmiechem oddalił się nieco do linii końcowej boiska, aby potrenować przyjęcie. Po chwili w jego stronę poleciała solidna zagrywka Bołądzia, która odbiła się od jego przedramion i powędrowała w miejsce, w którym powinien stać rozgrywający. Kiwnął z uznaniem głową i napiął się do przyjęcia kolejnego serwisu. Tym razem Bartłomiej wyrzucił piłkę w aut. Szalpuk zaśmiał się cicho na widok jego miny i ustawił się w odpowiedniej pozycji. Wystawił ramiona w prawy bok, odbierając rewelacyjnie silną zagrywkę atakującego. Kąciki jego ust momentalnie powędrowały w górę, a jego ciało nabrało jeszcze większej ochoty na wyciskanie z siebie potu. Chwilę później zmęczony ocierał zewnętrzną częścią dłoni pot z czoła, opadając bezwładnie na ławkę. Sięgnął po butelkę wody mineralnej i przyssał się do jej gwintu, czerpiąc jak największą ilość wody z niego wypływającej. Chwilę później odrzucił na bok pusty plastik, uśmiechając się pod nosem. Był wykończony, a to dopiero 1,5 godziny treningu. Ociężale podniósł się z ławki i stawił ponownie na parkiecie. Tym razem pośród członków swojej drużyny na przeciw zespołu Bartłomieja. Zaczerpnął powietrza i poklepał się po policzkach, wmawiając sobie, że da radę fizycznie. Chwilę później na klęcząco przyjmował zagrywkę kolegi, dostarczając wirującą w powietrzu Mikasę w dłonie Kampy, który rozegrał Zack'a. Amerykanin bez najmniejszego problemu obił blok Plińskiego i Szczurka. Uradowany przytulił się do swoich kolegów, przesuwając się na środek. Udana zagrywka Amerykanina, kolejny as, atak wyprowadzony przez Bartka, skończony pajp przez Artura... Nim się orientuje a leniwie zwleka się z parkietu, podążając w kierunku szatni. Z przewieszonym na szyi białym, puszystym ręcznikiem zatrzaskuje za sobą drzwi, ocierając mokrą twarz. Wskakuje pod prysznic i spłukuje z siebie strumieniem ciepłej wody trudy dzisiejszego treningu. Owinięty ręcznikiem wraca do części szatni pełnej zawodników i zmienia odzienie na codzienne. Żegna się ukazaniem swojego śnieżnego uzębienia z koleżkami z klubu i szybkim krokiem udaje się w stronę wejścia z budynku.
Parkuje swoje srebrne Audi pod jednym z radomskich bloków i opuszcza go, zmierzając w kierunku wejścia do budynku. Kilka minut później przekręca kluczyk w zamku i przekracza próg swojego skromnego mieszkania. Przeczesuje palcami swoje jasne kosmyki włosów, uśmiechając się pod nosem na widok ukochanej kanapy, na której uwielbia spędzać czas po treningach. Pośpiesznie pozbywa się kurtki oraz butów i ładuje swój tyłek na wspomniany wyżej mebel. Wzrok jego błękitnych tęczówek umiejscowił się w zdjęciu z małą Anią na rękach oraz stojąca przy jego boku Kaśką. Przejechał palcem po szkle, a także po płaskim brzuchu Wiktorowicz, po czym uśmiechnął się pod nosem. Przez kilka najbliższych dni po uroczystości jaka miała miejsce w domu Śliwki ciągle jego myśli zaprzątała piękna rudowłosa. Ciągle widział przed oczami jej promienny uśmiech i mieniące się blaskiem brązowe oczy. Tak bardzo chciał się z nią spotkać, ale nie miał na nią jakiegokolwiek namiaru. Zafascynowała go jej skromna osoba. Kaśka wydawała się być bardziej zamkniętą w sobie, skrytą dziewczyną, która jednak potrafiła oczarować faceta swoim urokiem, a w szczególności uśmiechem. Przecież nigdy nie zwracał uwagi na tego typu dziewczyny, jednak ta zawróciła mu w głowie. Po 30 minutach bezczynnego rozmyślania poderwał się z miejsca i zabrał za przygotowywanie obiadu.
***
Z szerokim uśmiechem na ustach wpatrywała się w swoją przyjaciółkę, wysłuchując jej opowiadań o małej kruszynce jaką była Ania. Była oczarowana jej niewinnością i szybkim rozumieniem świata. Skarb Moniki doskonale wyczuwał, kiedy zejść z oczu Aleksandrowi po nieudanym treningu, a kiedy wtulić się w niego bez zbędnych ogródek. Ten mały brzdąc miał jedynie kilka miesięcy, a już doskonale umiał podlizać się tatusiowi. Kaśka sięgnęła po swoją jeszcze gorącą filiżankę i upiła spory łyk ciemnego napoju, przymykając powieki. Momentalnie dopadły ją wspomnienia z przed tygodnia. Ta jasna czupryna, te błękitne oczy, lśniące niczym miliony gwiazd i nieśmiały uśmiech. Parsknęła głośnym śmiechem, na myśl o zapoznaniu się z jej z przystojnym siatkarzem. Cholera! O czym ona myślała?! Spotkała go raz i od razu przyznała mu miano przystojnego faceta! Wiktorowicz! Ale z ciebie łatwa laska! Szatynka spojrzała na nią z uniesioną brwią, nie rozumiejąc kompletnie jej zachowania.
-Wiktorowicz! Czy ty masz wszystkie klepki na miejscu?- zapytała poważnie.
-Oczywiście! Jak śmiesz w to wątpić!- ruda ukazała jej ząbek śnieżnobiałych perełek.
-W takim razie co miało oznaczać to zachowanie? - drążyła temat wybranka Śliwki.
-Przypomniała mi się pewna śmieszna sytuacja. To nic wielkiego. -puściła jej oczko i sięgnęła po naczynie, po raz kolejny zatapiając w zawartej w nim cieczy usta.
-Wiem, że ciągle myślisz o Arturze.-wypaliła pewnie Monia.
-Pff.Też mi coś. Ciekawe czemu.-skrzyżowała ręce na piersiach miedzianowłosa.
-Przecież to widać. Wpadł ci w oko. Nie dziwić się jest naprawdę przystojny. A do tego ten jego seksowny tyłeczek, za którym cały dzień wodziłaś wzrokiem!
-Widać to było?!
-Ha! Mam cię! - klasnęła w dłonie uradowana Dzika.
-No dobra! Ciągle o nim myślę, ale to nic specjalnego. Po prostu zauroczył mnie tym zatraceniem mowy przy przedstawianiu się.-przyznała Wiktorowicz.
I tak w rozmowie dotyczącej blondyna minęło im piątkowe popołudnie. Tuż po wypadzie na miasto Kaśka wróciła do mieszkania i po pochłonięciu obiadu rzuciła się na łóżko w sypialni, gdzie po kilku sekundach zasnęła. Ze snu wyrwał ją dopiero budzik zwiastujący nadejście przygotowania się do drugiej zmiany w klubie. Pośpiesznie zerwała się na równe nogi i pobiegła w kierunku łazienki. Z szafki wyciągnęła cytrusowy żel pod prysznic, z którym to wskoczyła do kabiny i pogrążyła się w przyjemnym natrysku. Chwilę później tworzyła delikatne fale ze swoich miedzianych włosów, po czym nałożyła na siebie krótką, czarną spódnice i koszulkę z napisem. Wszystko to dopełniła delikatnym makijażem i narzuciła na siebie kurtkę, a na nogi wsunęła wygodne trampki. W takiej odsłonie stawiła się w klubie " Pantera" i założyła firmowy fartuszek, stawiając się za ladą. Jej nogi nieco podrygiwały do rozchodzących się po lokalu rytmach muzyki, a ręce pracowały przy obsługiwaniu pełnych nadziei skosztowania nieziemskich drinków klientów. Nieco zmęczona po 5 godzinach pracy opuściła budynek i wyszła się przewietrzyć. Jej oczom ukazała się czule całująca się para. Przywitała ich promiennych uśmiechem i zaprosiła do klubu. Olek z chęcią przystał na propozycję przyjaciółki swojej partnerki i wtargnął do budynku, od razu porywając Monikę na środek parkietu. Natomiast zmęczona Katarzyna skończyła zmianę godzinę później i padnięta zatrzasnęła za sobą drzwi sypialni.
~*~
A oto i jedynka z przedstawieniem rutyny naszych bohaterów ;) Może zaciekawa to ona nie jest, ale wiadomo, że od razu akcja nie będzie kto wie jaka :D W dwójeczce przewiduję kolejne spotkanie naszych bohaterów, ale się jeszcze zobaczy ^^ Właśnie idę się za nią brać :D :P Przepraszam za zaległości na waszych blogach, ale nauka wysysa ze mnie wszystkie siły :/ Staram się czytać wasze rozdziały po drodze do szkoły, w autobusie, ale nie komentuję bo ledwo co wyrabiam z czytaniem :D Normalnie wtedy tak droga szybko leci, że cho ^^ Dlatego też czekajcie cierpliwie :) W weekend postaram się wszystko nadrobić ;) Całuję i do zobaczenia :* ( może w weekend ;) )
PS: Przepraszam za pomyłkę w barwie oczów Artura :) Miałam poprawić na brązowe, ale nie było kiedy ;/ Wybaczcie :)
Parkuje swoje srebrne Audi pod jednym z radomskich bloków i opuszcza go, zmierzając w kierunku wejścia do budynku. Kilka minut później przekręca kluczyk w zamku i przekracza próg swojego skromnego mieszkania. Przeczesuje palcami swoje jasne kosmyki włosów, uśmiechając się pod nosem na widok ukochanej kanapy, na której uwielbia spędzać czas po treningach. Pośpiesznie pozbywa się kurtki oraz butów i ładuje swój tyłek na wspomniany wyżej mebel. Wzrok jego błękitnych tęczówek umiejscowił się w zdjęciu z małą Anią na rękach oraz stojąca przy jego boku Kaśką. Przejechał palcem po szkle, a także po płaskim brzuchu Wiktorowicz, po czym uśmiechnął się pod nosem. Przez kilka najbliższych dni po uroczystości jaka miała miejsce w domu Śliwki ciągle jego myśli zaprzątała piękna rudowłosa. Ciągle widział przed oczami jej promienny uśmiech i mieniące się blaskiem brązowe oczy. Tak bardzo chciał się z nią spotkać, ale nie miał na nią jakiegokolwiek namiaru. Zafascynowała go jej skromna osoba. Kaśka wydawała się być bardziej zamkniętą w sobie, skrytą dziewczyną, która jednak potrafiła oczarować faceta swoim urokiem, a w szczególności uśmiechem. Przecież nigdy nie zwracał uwagi na tego typu dziewczyny, jednak ta zawróciła mu w głowie. Po 30 minutach bezczynnego rozmyślania poderwał się z miejsca i zabrał za przygotowywanie obiadu.
***
Z szerokim uśmiechem na ustach wpatrywała się w swoją przyjaciółkę, wysłuchując jej opowiadań o małej kruszynce jaką była Ania. Była oczarowana jej niewinnością i szybkim rozumieniem świata. Skarb Moniki doskonale wyczuwał, kiedy zejść z oczu Aleksandrowi po nieudanym treningu, a kiedy wtulić się w niego bez zbędnych ogródek. Ten mały brzdąc miał jedynie kilka miesięcy, a już doskonale umiał podlizać się tatusiowi. Kaśka sięgnęła po swoją jeszcze gorącą filiżankę i upiła spory łyk ciemnego napoju, przymykając powieki. Momentalnie dopadły ją wspomnienia z przed tygodnia. Ta jasna czupryna, te błękitne oczy, lśniące niczym miliony gwiazd i nieśmiały uśmiech. Parsknęła głośnym śmiechem, na myśl o zapoznaniu się z jej z przystojnym siatkarzem. Cholera! O czym ona myślała?! Spotkała go raz i od razu przyznała mu miano przystojnego faceta! Wiktorowicz! Ale z ciebie łatwa laska! Szatynka spojrzała na nią z uniesioną brwią, nie rozumiejąc kompletnie jej zachowania.
-Wiktorowicz! Czy ty masz wszystkie klepki na miejscu?- zapytała poważnie.
-Oczywiście! Jak śmiesz w to wątpić!- ruda ukazała jej ząbek śnieżnobiałych perełek.
-W takim razie co miało oznaczać to zachowanie? - drążyła temat wybranka Śliwki.
-Przypomniała mi się pewna śmieszna sytuacja. To nic wielkiego. -puściła jej oczko i sięgnęła po naczynie, po raz kolejny zatapiając w zawartej w nim cieczy usta.
-Wiem, że ciągle myślisz o Arturze.-wypaliła pewnie Monia.
-Pff.Też mi coś. Ciekawe czemu.-skrzyżowała ręce na piersiach miedzianowłosa.
-Przecież to widać. Wpadł ci w oko. Nie dziwić się jest naprawdę przystojny. A do tego ten jego seksowny tyłeczek, za którym cały dzień wodziłaś wzrokiem!
-Widać to było?!
-Ha! Mam cię! - klasnęła w dłonie uradowana Dzika.
-No dobra! Ciągle o nim myślę, ale to nic specjalnego. Po prostu zauroczył mnie tym zatraceniem mowy przy przedstawianiu się.-przyznała Wiktorowicz.
I tak w rozmowie dotyczącej blondyna minęło im piątkowe popołudnie. Tuż po wypadzie na miasto Kaśka wróciła do mieszkania i po pochłonięciu obiadu rzuciła się na łóżko w sypialni, gdzie po kilku sekundach zasnęła. Ze snu wyrwał ją dopiero budzik zwiastujący nadejście przygotowania się do drugiej zmiany w klubie. Pośpiesznie zerwała się na równe nogi i pobiegła w kierunku łazienki. Z szafki wyciągnęła cytrusowy żel pod prysznic, z którym to wskoczyła do kabiny i pogrążyła się w przyjemnym natrysku. Chwilę później tworzyła delikatne fale ze swoich miedzianych włosów, po czym nałożyła na siebie krótką, czarną spódnice i koszulkę z napisem. Wszystko to dopełniła delikatnym makijażem i narzuciła na siebie kurtkę, a na nogi wsunęła wygodne trampki. W takiej odsłonie stawiła się w klubie " Pantera" i założyła firmowy fartuszek, stawiając się za ladą. Jej nogi nieco podrygiwały do rozchodzących się po lokalu rytmach muzyki, a ręce pracowały przy obsługiwaniu pełnych nadziei skosztowania nieziemskich drinków klientów. Nieco zmęczona po 5 godzinach pracy opuściła budynek i wyszła się przewietrzyć. Jej oczom ukazała się czule całująca się para. Przywitała ich promiennych uśmiechem i zaprosiła do klubu. Olek z chęcią przystał na propozycję przyjaciółki swojej partnerki i wtargnął do budynku, od razu porywając Monikę na środek parkietu. Natomiast zmęczona Katarzyna skończyła zmianę godzinę później i padnięta zatrzasnęła za sobą drzwi sypialni.
~*~
A oto i jedynka z przedstawieniem rutyny naszych bohaterów ;) Może zaciekawa to ona nie jest, ale wiadomo, że od razu akcja nie będzie kto wie jaka :D W dwójeczce przewiduję kolejne spotkanie naszych bohaterów, ale się jeszcze zobaczy ^^ Właśnie idę się za nią brać :D :P Przepraszam za zaległości na waszych blogach, ale nauka wysysa ze mnie wszystkie siły :/ Staram się czytać wasze rozdziały po drodze do szkoły, w autobusie, ale nie komentuję bo ledwo co wyrabiam z czytaniem :D Normalnie wtedy tak droga szybko leci, że cho ^^ Dlatego też czekajcie cierpliwie :) W weekend postaram się wszystko nadrobić ;) Całuję i do zobaczenia :* ( może w weekend ;) )
PS: Przepraszam za pomyłkę w barwie oczów Artura :) Miałam poprawić na brązowe, ale nie było kiedy ;/ Wybaczcie :)
Pierwsza
OdpowiedzUsuńNo wiec..on o niej xd ona o nim xd
UsuńZaczynam się zastanawiac jak bedzie wygladac ich ponowne spotkanie ;)
Buzka :*
Kasiu, ja cię proszę! Przez te białe litery nie idzie czytać, muszę co chwila przecierać oczy :P
OdpowiedzUsuńPoza tym wszystko jak najlepiej! :D
siatkarka kurkowa
Już po sprawie ^^
UsuńDziękuję i pozdrawiam ;*
Pomimo tego ze w rozdziale rutyna to mi się bardzo podoba, bo można się dowiedzieć o codziennym życiu bohaterów :) Czekam z niecierpliwością na 2. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwelina
Dziękuję i pozdrawiam :*
UsuńNooo.... Ciekawie ciekawie xd
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ^^
Przy okazji zapraszam do nas :)
http://belchatowskie-lovestory.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
Dziękuję i pozdrawiam :*
UsuńNareszcie znalazłam chwilkę...
OdpowiedzUsuńJestem i zostaję ^^ Ciekawie się zapowiada :)
Chyba się uzależniłaś od cytrusowych żeli pod prysznic xD
Buziaki :* :*
PS Oczywiście muszę pochwalić za dobór piosenki <3
Cieszę się, że Ci się podoba ^^
UsuńNie, tylko po prostu jakoś tak wyszło :D
Dziękuję i pozdrawiam :*
Mhmm zapowiada się bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńInformuj mnie proszę o kolejnych :D
Zapraszam do mnie na kolejny rozdział:
http://w-rytm-siatkarskich-serc.blogspot.com/
Dziękuję i pozdrawiam ;*
UsuńFajne :).
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba i zostaję tutaj na pewno :)
Zapraszam do mnie na nowy rozdział:
http://rozbrajaszmniepieszczota.blogspot.com/
Dawno mnie tu nie było ;c
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze xD
Zapraszam na ciąg dalszy Dortmundu!
Czy między Wroną, a Młodą wreszcie zaiskrzy?
A może Alex w końcu zrobi pierwszy krok?
Zapraszam^^
http://belchatowskie-lovestory.blogspot.com/
Pozdrawiam i weny ;*