Na jej ustach momentalnie zagościł uśmiech, kiedy blondyn po raz kolejny rzucił historią dotyczącą wyjazdu z reprezentacją do Japonii. Wprost niesamowite było to jak w prosty sposób umiał ją rozbawić, wywołać salwy śmiechu wydostające się z jej gardła roznoszące po wnętrzu jednej z knajp mieszczących się w Radomiu. Nie mogła uwierzyć, że w tym chłopaku kryło się aż tyle sympatyczności i wesołości. Po raz setny tego wieczora sięgnęła po szklankę wypełnioną po brzegi Sprite'm i zatopiła w niej swoje wargi, aby jak najszybciej pozwolić kęsowi zapiekanki opuścić jej przełyk. Nadal nie mogłam poradzić sobie z tak solidnymi atakami śmiechu i w większości dochodziło do właśnie takich sytuacji, kiedy zagrożone było jej życie. Szalpuk nie krył swojego rozbawienia, kiedy rudowłosa po raz kolejny zaczęła się ratować przed uduszeniem. Kilka razy uderzył ją mocną dłonią w plecy, ale tym tylko pogarszał sytuację, gdyż wychodziło to zdecydowanie za mocno niż powinno. Po kilkunastu sekundach ponownie odłożyła naczynie na blat stołu i zaprezentowała przyjmującemu swoje śnieżnobiałe uzębienie. Siatkarz pokręcił jedynie głową z subtelnym uśmiechem i podparł głowę na splecionych dłoniach, spoglądając wprost na twarz pięknowłosej dziewczyny. Ciemne tęczówki Kasi obdarowały go unikatowym blaskiem, jednocześnie śmiejąc się do niego radośnie. Artur ujął w dłoń szklankę i nie spuszczając oka z towarzyszki upił spory łyk Mirindy. Odsunął od siebie pusty talerzyk, gładząc się dłonią po wypełnionym po brzegi żołądku i wygodnie układając się na mini kanapie. Wiktorowicz parsknęła głośnym śmiechem :
-Pan pasibrzuch jutro się w drzwiach od sali nie zmieści. A mówiłam nie bierz tych dokładek. Debil z ciebie Szapluk!
-Wypraszam sobie! Ja mam wyśmienitą linię i to raczej pani powinna wybrać się na bieżnie. Na minimum 4 godzinki i to jak najszybciej.-obdarza ją szerokim uśmiechem Szalpuk.
-Czy ty mi sugerujesz, że jestem gruba? O nie kochany! Tak się bawić nie będziemy!- krzyżuje ręce na piersiach, spoglądając na siatkarza z ukosa.
Blondyn, domyślając się co się szykuję momentalnie podrywa się z miejsca i rzuca na stół napiwek, a następnie bierze nogi za pas i nim zauważa Wiktorowicz wybiega z lokalu. Dziewczyna dziękuję kelnerce za obsługę i zarzuca na ramie torbę, ruszając w pościg za siatkarzem. Chwilę później odnajduje go w pobliskim parku, chowającego się za drzewem. Kąciki jej ust momentalnie wędrują w górę, gdy do jej głowy wpada znakomity pomysł. Dziewczyna rozpędza się maksymalnie i wskakuję chłopakowi na plecy. Przerażony Artur wydaje z siebie pisk niczym kobieta, która właśnie zobaczyła skarb każdego mężczyzny, a miedzianowłosa wybucha śmiechem.
-Ty wieprzu! Sprośniaku! Nie będziesz mi tu po mojej sylwetce jeździł! O co to nie! Siatkarzynko od siedmiu boleści! -pierze go torebką po głowię, siedząc okrakiem na jego plecach.
-Wiktorowicz! Pojebało cię?! Złaź ze mnie! Kaśka ogarnij downa bo ci widać!* -wydziera się przyjmujący.-Kaśka kuźwa!
-Jak mi przyznasz rację, że mam odpowiednią wagę!- nachyla się nad nim i ukazuje mu język.
-Masz idealną sylwetkę i jesteś naprawdę piękną kobietą, a tamto to żarty były.
Zadowolona, a jednocześnie zadziwiona dziewczyna opuszcza plecy siatkarza i podpiera się na palcach, aby złożyć na jego policzku subtelny pocałunek. Blondyn unosi na nią pytające spojrzenie, ale ona odpowiada mu jedynie uroczym uśmiechem. Zaciekawiona sięga po telefon znajdujący się w kieszeni jej spodni i natychmiast zaczyna przeszukiwać zawartość swojej torebki.
-Dziękuję ci za miły wieczór, ale muszę się już zbierać.-przerywa panująca pomiędzy nimi ciszę.
-Nie oberwałaś czasami Mikasą od Wlazłego?! Jest jedenasta w nocy! Nigdzie cię nie puszczę o tej porze!-unosi się zawodnik Cerradu.
-Artur, uspokój się. Wystarczająco czasu spędziłam w Radomiu i teraz czas wracać na stare śmieci. Dziękuję ci naprawdę za czas spędzony w twoim towarzystwie, ale muszę wracać.
-Nie ma mowy! - Szalpuk bez problemu przekłada sobie jej drobną sylwetkę przez ramię i rusza pędem w stronę samochodu.-Czy tego chcesz czy nie zostajesz u mnie na noc! Nie będziesz się teraz włóczyć po nocy!
-Ale Szapluk do cholery! Ja muszę wrócić!
Po długiej rozmowie prowadzonej w Audi siatkarza podczas jazdy w końcu udaje mu się przekonać dziewczynę, aby zagościła ona w progach jego skromnego mieszkania tej nocy. Chwilę później Kaśka w asyście Szalpuka zagłębia się we wnętrzu mieszkania siatkarza, badając wzrokiem każde pomieszczenie. Z nikłym uśmieszkiem widniejącym na jej kuszących ustach przygląda się sporej ilości fotografii w czasie, gdy gospodarz lokalu przygotowuje dla nich coś na rozgrzanie. W końcu dostrzega także pamiątkowe zdjęcie z chrzcin Anny, na którym doskonale prezentuje się przy boku blondyna. Mimowolnie jej kąciki ust wznoszą się na wyżyny, a jej mózg wraca wspomnieniami do tego dnia. To zdenerwowanie Artura, prześmieszna sytuacja z przedstawieniem się, tańce, zabawa, doborowe towarzystwo... Jej rozmyślenia przerywa odgłos układanych na blacie stołu kubków wypełnionych malinową herbatą. Ruda natychmiast odwraca głowę w stronę właściciela mieszkania i posyła mu lekki uśmiech, odkładając ramkę z fotografią na swoje miejsce. W ciszy pochłaniają zawartość porcelany, ale nie należy ona do rodzaju tych niezręcznych, niechcianych. Wprost przeciwnie napawają się nią jak tylko mogą, co jakiś czas zerkając na siebie kątem oka. Gdy naczynia świecą już pustkami Kaśka znika za drzwiami łazienki, a Artur tymczasem stara się nieco posprzątać pokój gościnny. Nim zauważa, a rudowłosa prezentuje mu się jedynie owinięta białym ręcznikiem. Jego ciało zalewa fala duszności, a jego serce momentalnie przyśpiesza swoją pracę, gdy dostrzega kaskady jej długich włosów opadających na nagie plecy. Jego wzrok mimowolnie pada na kobiece atuty. Zaklina w myślach na swój świdrujący ją wzrok, ale nie może powstrzymać się od pochłaniania tego widoku.
-Artur bo ja nie mam w czym spać i czy mógłbyś...-ukrywa twarz pod burzą miedzianych kosmyków.
-Jasne, już ci daję koszulkę.-obdarza ją nieśmiałym uśmiechem i zagłębia się w sypialni.
Tymczasem ona opiera swoje rozgrzane do granic możliwości policzki do zimnej, pomalowanej na niebieski kolor ściany, starając się jakoś ochłonąć. To jak na nią parzył... Zwyczajnie pożerał ją wzrokiem i gdyby mógł rzucił by się na nią niczym wygłodniałe zwierzę. A najgorsze było to, że po jej plecach błądził dreszcz podniecenia, gdy jego czekoladowe tęczówki sunęły wzrokiem po jej sylwetce. Przecież znała go dopiero kilka dni... Dlaczego tak dziwnie reagowała na jego gesty, ruchy? Artur po kilku minutach wręczył jej w dłoń T-shirt z dawnego klubu.
-Mam nadzieję, że będzie dobry.-puścił jej oczko.
Pośpiesznie skryła się w łazience i zarzuciła na siebie ubranie. Rozczesała splątane kosmyki włosów, a następnie zameldowała się w salonie. Opadła na sofę w salonie, oczekując zezwolenia na wejście do pomieszczenia, w którym miała spędzić dzisiejszą noc, a w międzyczasie wystukała SMS'a do swojej rodzicielki. Gdy zamierzała już opuścić salon po wnętrzu mieszkania rozbrzmiał dzwonek. Zdziwiona uniosła ku górze brwi, informując Artura o tym, że to ona otworzy drzwi. Przekręciła kluczyk w drzwiach i zamaszystym ruchem pociągnęła za klamkę, a jej oczom ukazał się młody mężczyzna.
-Przepraszam, że tak późną porą nawiedzam panią, ale zepsuło mi się światło w salonie i czy mógłbym pożyczyć od pani żarówkę? Bo o tej godzinie to każdy sklep pozamykany. -wypowiedział spokojnie, gromiąc wzrokiem dziewczynę.
-Chwileczkę. Niech pan tu poczeka.-prosi kulturalnie Wiktorowicz i wędruje w stronę sypialni.-Artur masz może żarówkę, bo twojemu sąsiadowi się zepsuła? -zwraca się do siatkarza.
Szalpuk pośpiesznie przeczesuje salon, aż w końcu znajduję daną rzecz i wręcza Kaczmarkowi, życząc miłej nocki. Niczego nieświadomi rozchodzą się do swoich pokoi, muskając ustami swoje policzki na dobranoc.
*tekst zaczerpnięty od Izy :D
~*~
No i oto jest kolejny odcinek losów Kaśki i Artura :3 Mi się wydaję, że wyszedł w porządku, ale ocenę zostawiam wam :) Zaparty Szapluk nie puścił Wiktorowicz na noc i zatroszczył się o dziewczynę ;) Czyżby pomiędzy tą dwójką rodziło się coś więcej niż zwykła znajomość? ^^ Już w piątce będzie się działo i powrócą Olek oraz Monika :3 Przepraszam, że rozdziały są tak rzadko, ale naprawdę nie wyrabiam :/ A do tego dojdą teraz wyjazdy na mecze, więc nie wiem czy dam radę, ale mam nadzieję, że podołam z nauką, blogiem i redakcją :) Proszę was bardzo Kochane trzymajcie za mnie kciuki (y) :* Całuję i zapraszam za pewne za tydzień, a może nieco mniej ;) Kto wie ^^
PS: Proszę was bardzo o komentarze :) Wiem, że szkoła tak jak mnie was wykończa, ale jak jest tak mały odzew to nie ciągnie do pisania :/ Motywujcie mnie Kochane :)
-Pan pasibrzuch jutro się w drzwiach od sali nie zmieści. A mówiłam nie bierz tych dokładek. Debil z ciebie Szapluk!
-Wypraszam sobie! Ja mam wyśmienitą linię i to raczej pani powinna wybrać się na bieżnie. Na minimum 4 godzinki i to jak najszybciej.-obdarza ją szerokim uśmiechem Szalpuk.
-Czy ty mi sugerujesz, że jestem gruba? O nie kochany! Tak się bawić nie będziemy!- krzyżuje ręce na piersiach, spoglądając na siatkarza z ukosa.
Blondyn, domyślając się co się szykuję momentalnie podrywa się z miejsca i rzuca na stół napiwek, a następnie bierze nogi za pas i nim zauważa Wiktorowicz wybiega z lokalu. Dziewczyna dziękuję kelnerce za obsługę i zarzuca na ramie torbę, ruszając w pościg za siatkarzem. Chwilę później odnajduje go w pobliskim parku, chowającego się za drzewem. Kąciki jej ust momentalnie wędrują w górę, gdy do jej głowy wpada znakomity pomysł. Dziewczyna rozpędza się maksymalnie i wskakuję chłopakowi na plecy. Przerażony Artur wydaje z siebie pisk niczym kobieta, która właśnie zobaczyła skarb każdego mężczyzny, a miedzianowłosa wybucha śmiechem.
-Ty wieprzu! Sprośniaku! Nie będziesz mi tu po mojej sylwetce jeździł! O co to nie! Siatkarzynko od siedmiu boleści! -pierze go torebką po głowię, siedząc okrakiem na jego plecach.
-Wiktorowicz! Pojebało cię?! Złaź ze mnie! Kaśka ogarnij downa bo ci widać!* -wydziera się przyjmujący.-Kaśka kuźwa!
-Jak mi przyznasz rację, że mam odpowiednią wagę!- nachyla się nad nim i ukazuje mu język.
-Masz idealną sylwetkę i jesteś naprawdę piękną kobietą, a tamto to żarty były.
Zadowolona, a jednocześnie zadziwiona dziewczyna opuszcza plecy siatkarza i podpiera się na palcach, aby złożyć na jego policzku subtelny pocałunek. Blondyn unosi na nią pytające spojrzenie, ale ona odpowiada mu jedynie uroczym uśmiechem. Zaciekawiona sięga po telefon znajdujący się w kieszeni jej spodni i natychmiast zaczyna przeszukiwać zawartość swojej torebki.
-Dziękuję ci za miły wieczór, ale muszę się już zbierać.-przerywa panująca pomiędzy nimi ciszę.
-Nie oberwałaś czasami Mikasą od Wlazłego?! Jest jedenasta w nocy! Nigdzie cię nie puszczę o tej porze!-unosi się zawodnik Cerradu.
-Artur, uspokój się. Wystarczająco czasu spędziłam w Radomiu i teraz czas wracać na stare śmieci. Dziękuję ci naprawdę za czas spędzony w twoim towarzystwie, ale muszę wracać.
-Nie ma mowy! - Szalpuk bez problemu przekłada sobie jej drobną sylwetkę przez ramię i rusza pędem w stronę samochodu.-Czy tego chcesz czy nie zostajesz u mnie na noc! Nie będziesz się teraz włóczyć po nocy!
-Ale Szapluk do cholery! Ja muszę wrócić!
Po długiej rozmowie prowadzonej w Audi siatkarza podczas jazdy w końcu udaje mu się przekonać dziewczynę, aby zagościła ona w progach jego skromnego mieszkania tej nocy. Chwilę później Kaśka w asyście Szalpuka zagłębia się we wnętrzu mieszkania siatkarza, badając wzrokiem każde pomieszczenie. Z nikłym uśmieszkiem widniejącym na jej kuszących ustach przygląda się sporej ilości fotografii w czasie, gdy gospodarz lokalu przygotowuje dla nich coś na rozgrzanie. W końcu dostrzega także pamiątkowe zdjęcie z chrzcin Anny, na którym doskonale prezentuje się przy boku blondyna. Mimowolnie jej kąciki ust wznoszą się na wyżyny, a jej mózg wraca wspomnieniami do tego dnia. To zdenerwowanie Artura, prześmieszna sytuacja z przedstawieniem się, tańce, zabawa, doborowe towarzystwo... Jej rozmyślenia przerywa odgłos układanych na blacie stołu kubków wypełnionych malinową herbatą. Ruda natychmiast odwraca głowę w stronę właściciela mieszkania i posyła mu lekki uśmiech, odkładając ramkę z fotografią na swoje miejsce. W ciszy pochłaniają zawartość porcelany, ale nie należy ona do rodzaju tych niezręcznych, niechcianych. Wprost przeciwnie napawają się nią jak tylko mogą, co jakiś czas zerkając na siebie kątem oka. Gdy naczynia świecą już pustkami Kaśka znika za drzwiami łazienki, a Artur tymczasem stara się nieco posprzątać pokój gościnny. Nim zauważa, a rudowłosa prezentuje mu się jedynie owinięta białym ręcznikiem. Jego ciało zalewa fala duszności, a jego serce momentalnie przyśpiesza swoją pracę, gdy dostrzega kaskady jej długich włosów opadających na nagie plecy. Jego wzrok mimowolnie pada na kobiece atuty. Zaklina w myślach na swój świdrujący ją wzrok, ale nie może powstrzymać się od pochłaniania tego widoku.
-Artur bo ja nie mam w czym spać i czy mógłbyś...-ukrywa twarz pod burzą miedzianych kosmyków.
-Jasne, już ci daję koszulkę.-obdarza ją nieśmiałym uśmiechem i zagłębia się w sypialni.
Tymczasem ona opiera swoje rozgrzane do granic możliwości policzki do zimnej, pomalowanej na niebieski kolor ściany, starając się jakoś ochłonąć. To jak na nią parzył... Zwyczajnie pożerał ją wzrokiem i gdyby mógł rzucił by się na nią niczym wygłodniałe zwierzę. A najgorsze było to, że po jej plecach błądził dreszcz podniecenia, gdy jego czekoladowe tęczówki sunęły wzrokiem po jej sylwetce. Przecież znała go dopiero kilka dni... Dlaczego tak dziwnie reagowała na jego gesty, ruchy? Artur po kilku minutach wręczył jej w dłoń T-shirt z dawnego klubu.
-Mam nadzieję, że będzie dobry.-puścił jej oczko.
Pośpiesznie skryła się w łazience i zarzuciła na siebie ubranie. Rozczesała splątane kosmyki włosów, a następnie zameldowała się w salonie. Opadła na sofę w salonie, oczekując zezwolenia na wejście do pomieszczenia, w którym miała spędzić dzisiejszą noc, a w międzyczasie wystukała SMS'a do swojej rodzicielki. Gdy zamierzała już opuścić salon po wnętrzu mieszkania rozbrzmiał dzwonek. Zdziwiona uniosła ku górze brwi, informując Artura o tym, że to ona otworzy drzwi. Przekręciła kluczyk w drzwiach i zamaszystym ruchem pociągnęła za klamkę, a jej oczom ukazał się młody mężczyzna.
-Przepraszam, że tak późną porą nawiedzam panią, ale zepsuło mi się światło w salonie i czy mógłbym pożyczyć od pani żarówkę? Bo o tej godzinie to każdy sklep pozamykany. -wypowiedział spokojnie, gromiąc wzrokiem dziewczynę.
-Chwileczkę. Niech pan tu poczeka.-prosi kulturalnie Wiktorowicz i wędruje w stronę sypialni.-Artur masz może żarówkę, bo twojemu sąsiadowi się zepsuła? -zwraca się do siatkarza.
Szalpuk pośpiesznie przeczesuje salon, aż w końcu znajduję daną rzecz i wręcza Kaczmarkowi, życząc miłej nocki. Niczego nieświadomi rozchodzą się do swoich pokoi, muskając ustami swoje policzki na dobranoc.
*tekst zaczerpnięty od Izy :D
~*~
No i oto jest kolejny odcinek losów Kaśki i Artura :3 Mi się wydaję, że wyszedł w porządku, ale ocenę zostawiam wam :) Zaparty Szapluk nie puścił Wiktorowicz na noc i zatroszczył się o dziewczynę ;) Czyżby pomiędzy tą dwójką rodziło się coś więcej niż zwykła znajomość? ^^ Już w piątce będzie się działo i powrócą Olek oraz Monika :3 Przepraszam, że rozdziały są tak rzadko, ale naprawdę nie wyrabiam :/ A do tego dojdą teraz wyjazdy na mecze, więc nie wiem czy dam radę, ale mam nadzieję, że podołam z nauką, blogiem i redakcją :) Proszę was bardzo Kochane trzymajcie za mnie kciuki (y) :* Całuję i zapraszam za pewne za tydzień, a może nieco mniej ;) Kto wie ^^
PS: Proszę was bardzo o komentarze :) Wiem, że szkoła tak jak mnie was wykończa, ale jak jest tak mały odzew to nie ciągnie do pisania :/ Motywujcie mnie Kochane :)
Ja całkowicie zaniedbalam opowiadanie o Arturze..Za co bardzo przepraszam! Dopiero dzisiaj zabrałam się za przeczytanie ostatnich rozdzialow.. I jestem w sumie mile zaskoczona!^^
OdpowiedzUsuńKasia i Artur wspaniale się rozumieją i na pewno coś między nimi bedzie, ale to kwestia czasu;
Czekam na 6 I pozdrawiam °Natalia:****
Dziękuję, że wreszcie wpadłaś i mam nadzieję, że zostaniesz już na stałe :3
UsuńPozdrawiam :*
No jaki Artur troszczy się o Kasię i nie pozala jej jechać samej nocą. Mam nadzieję, że cos będzie między nimi.
OdpowiedzUsuńZobaczymy, zobaczymy ;)
UsuńDziękuję za wizytę i pozdrawiam :*
Nie wiem co napisać...
OdpowiedzUsuńBrak słów..
Jak zawsze najlepiej :)
ps: Potrzebuję tytułu drugiej nutki :3 (skądś kojarzę, ale to tyle..)
Zapraszam także do mnie i czekam na Twoją opinię:
http://rozbrajaszmniepieszczota.blogspot.com/
Dziękuję, że wpadłaś :)
UsuńNutka nosi tytuł : Robbie Williams - Feel
Pozdrawiam :*
Świetny jest *.*
OdpowiedzUsuńNo to najwidoczniej Artur i Kaśka mają sie ku sobie...tylko muszą do siebie dopuścić tę myśl i zadziałać ;D
Kaśka na pewno powinna wtedy powiedzieć chłopakowi o dziecku...
Ten Kaczmarek wydaje się podejrzany...
Pozdrawiam ;**
Ty tam zawsze najlepiej wiesz xD
UsuńCzemuż to podejrzany? Czepiasz się! :P
Dziękuję i pozdrawiam :*
Jest dobrze a nawet bardzo dobrze! :)
OdpowiedzUsuńOni mnie bardzo rozbawiają, są tacy autentyczni mimo, że to tylko postaci z opowiadania :)
Ma się ten talent nie? ^^
UsuńDziękuję i pozdrawiam ;*
Rozdział świetny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na jedynkę ;)
http://zaczekaj-milosc-nie-ucieknie.blogspot.com/2015/11/jeden-chciaabym-sie-w-koncu-zakochac.html
Dziękuję i pozdrawiam :*
Usuń❤genialny.
OdpowiedzUsuńAle jak znam Ciebie to pewnie juz kombinujesz co by tu zepsuc..obym sie mylila xd
Buzia😘