środa, 9 grudnia 2015

Jedenasty: W takim razie masz tylko jedno wyjście..

Przewracała w swoich dłoniach telefon, zastanawiając się nad ewentualną próbą podjęcia z nim kontaktu. Jednak za każdym razem, gdy naciskała zieloną słuchawkę po kilku sekundach gwałtownie kończyła połączenie. Podkurczyła kolana pod brodę i przymknęła powieki, wzdychając głęboko. Brakowało jej tej pozytywnej aury, którą wnosił do jej życia. Tęskniła także za tym szczerym, promiennym uśmiechem czy też głośnym śmiechem rozbrzmiewającym po wnętrzu jej mieszkania. Z każdym dniem coraz częściej łapała się na myślach krążących wokół osoby przyjmującego. Martwiło ją też ciągłe podpytywanie Antosia o powód nieobecności siatkarza w ich domu czy też wyjazdach na jego mecze. Wtedy zazwyczaj wykręcała się, że Szalpuk zajęty jest przygotowaniami do świąt nie ma czasu dla niej i jej szkraba. Na dłuższą metę to jednak nie była dobra wymówka. Pokręciła przecząco głową, aby odgonić śmigające w jej głowie myśli i zeskoczyła z kanapy, udając się w kierunku drzwi, za którymi za pewne kryła się jej rodzicielka wraz z jej skarbem. Przekręciła kluczyk w zamku i zamaszystym ruchem pociągnęła za klamkę, a kąciki jej ust momentalnie powędrowały ku górze, gdy jej oczom ukazała się promienna twarz chłopca. Przywitała się całusem w policzek z Anną i zaprosiła ją do kuchni, a swojemu młodszemu klonowi nakazała popędzić do łazienki i umyć ręce. Blondyn posłusznie wykonał polecenie i już po chwili zniknął jej z zasięgu wzroku. 

-Czego się napijesz, mamo?-przerwała panującą w mieszkaniu ciszę barmanka. 

-Poproszę Primę.-odpowiedziała z ciepłym uśmiechem starsza Wiktorowicz.-Słonko co się dzieję?

-Nic. Wszystko w porządku.-właścicielka mieszkania przybrała na twarz sztuczny uśmiech. 

-Widzę, że coś cię trapi. Chodzi o Artura?-szatynka strzeliła w samą dziesiątkę. 

Rudowłosa udając pochłoniętą przygotowaniem napoju, zignorowała pytanie rodzicielki i chwilę później postawiła przed kobietą parujące naczynie. W tym samym momencie na jednym z krzeseł widniejących przy stole usadowił się Antoś. Kasia potargała delikatnie czuprynę syna i pożyczyła mu smacznego, serwując tuż przed jego nos talerz z kanapkami. Sama natomiast zabrała się wyciąganie potrzebnych produktów do przygotowania kolejnych potraf wigilijnych, w których miała jej pomóc babcia blondyna. Sięgała właśnie po mąkę, gdy po wnętrzu jej lokum rozdzwonił się Samsung. Pośpiesznie pobiegła do salonu, gdzie na stole spoczywała komórka. Na wyświetlaczu telefonu ukazało się zdjęcie Artura, a jego właścicielka przesunęła delikatnie placem po ekranie, odrzucając setne już połączenie od siatkarza.

                                                                  ***
Przyjmujący zaklął cicho pod nosem, chowając telefon do wnętrza kurtki. Zaciągnął się lodowatym powietrzem, by po chwili wypuścić go ze świstem. Powolnym krokiem przemierzał właśnie ulice miasta, podziwiając połyskujący w blasku latarń ulicznych śnieg. Potarł lekko zziębnięte, smukłe dłonie i wsunął je w kieszenie dżinsów, umiejscawiając swój wzrok w jednym z punktów znajdujących się przed nim. Gdyby tylko wiedział, że przez tą cholerną chęć zasmakowania jej ust tak wiele straci nie ryzykowałby. Jednak co on mógł zrobić. Już od samego początku urzekła go swoich urokiem osobistym. Jej ciemnym tęczówkom mieniącym się niesamowitym blaskiem nie dało się ulec, a ten jej subtelny, szczery uśmiech zdobiący jej ciemnoczerwone wargi... Znowu to robił. Po raz kolejny pogrążył się w myślach dotyczących tej pięknej, rudowłosej dziewczyny. Nie umiał pozbyć się jej ze swojej głowy. Zakochał się. A wręcz dał omotać się jej wokół palca. Brakowało mu uroczego chichotu, który pieścił jego ucho. Tych słodkich perfum, które otulały jego nozdrza, gdy zamykał ją w swoich ramionach. Przy niej tracił rozsądek. W końcu musiało dojść do tej sytuacji z przed blisko miesiąca. Pragnął poczuć jej subtelne usta na swoich. To nie było już zwykłe zauroczenie. Kochał ją. Sam próbował na początku zaprzeczyć temu stwierdzeniu, ale przecież ze Śliwką czy Bołądziem nie miał szans wygrać. Z letargu wyrwała go znajoma piosenka. Pośpiesznie sięgnął po i'Phone, na którego wyświetlaczu ukazała się fotografia rzeszowskiego przyjmującego. Kąciki jego ust mimowolnie wzbiły się ku górze. Ten to zawsze wiedział, kiedy zadzwonić. 

-Ty to masz wyczucie czasu.-zaśmiał się na powitanie blondyn.

-Widzę, że humor cię nie opuszcza blondasku.-odwzajemnił jego gest Śliwka.-Jak tam? 

-Bez zmian. Nadal odrzuca od mnie połączenie, nie odpisuje na SMS'y i e-maile.

-Musiałeś ją chyba porządnie wystraszyć.

-Stary! Ja tylko chciałem ją pocałować! Staram się kontrolować, ale gdy ona jest tak blisko nie da się ciągle racjonalnie myśleć. Kocham ją, a ona wciąż boi się, że zostanie skrzywdzona.

-W takim razie masz tylko jedno wyjście...

-Masz rację.-westchnął Szalpuk.-Muszę do niej pojechać.-przeczesał palcami swoją blond czuprynę. 

-I to jak najszybciej.-dodał Olek. 

                                                                   ***
Tymczasem po kuchni w mieszkaniu Wiktorowicz roznosiły się fale śmiechu całej rodziny. Antoś niczym szalony dekorował mąką swoją matkę jak i babcię, a te w zamian także zdobiły jego nos białym proszkiem. Na szczęście prace nad pierogami zostały ukończone i teraz klan Wiktorowiczów mógł sobie pozwolić na nutkę szaleństwa. Zdyszana Kaśka opadła na kanapę w salonie i pozbyła się fartuszka, który wylądował na szklanym stoliku. Ze śmiechem obserwowała dalszą walkę pomiędzy rodzicielką a swoją pociechą. Chwilę później także i babci opadły siły. A dowodem na to było opadnięcie jej obok swojej córki. Kobieta posłała rudowłosej ciepłym uśmiech i zaproponowała zamówienie pizzy, na co Antoś i Kaśka chętnie przystali. W oczekiwaniu na kolację domownicy oraz ich gość zabrali się za ogarnięcie pomieszczenia, w którym doszło do trzeciej wojny światowej z wykorzystaniem amunicji w postaci mąki. Pół godziny później wszyscy zajadali się smacznie wyglądającą pepperoni, podziwiając zmagania radomian i bełchatowian na parkiecie siatkarskim. Kaśka mimowolnie zaciskała kciuki za blondyna, który prezentował się całkiem dobrze. Ostatecznie jednak drużyna Szalpuka musiała uznać wyższość brązowego medalisty PlusLigii i pogodzić się z porażką 1:3.  Tuż po meczu zebrani w mieszkaniu postanowili przystroić świąteczne drzewko. Kasia postawiła przed choinką drabinkę i na sam czubek wsunęła złotą, błyszczącą gwiazdę. Babcia Ania oplotła drzewko lśniącymi na różnorakie kolory lampkami, a później towarzystwo wieszało na gałązkach różnego rodzaju bombki i dekoracje choinkowe, a na sam koniec opatuliło sosnę kolorowymi łańcuchami. Kasia z szerokim uśmiechem podziwiała dzieło swoje, syna jak i rodzicielki, a następnie chwyciła za aparat i upamiętniła pięknie ustrojone drzewo na wnętrzu karty pamięci Nikona. Zadowolona z efektu przybiła piątkę z pozostałymi członkami rodziny i zarządziła udanie się do łóżek. Sama natomiast zatrzasnęła za sobą drzwi łazienki i po pracowitym dniu zdecydowała wynagrodzić to sobie nieco dłuższym, odprężającym prysznicem. Przyodziana w błękitną koszulę nocną zamknęła za sobą drzwi sypialni i opadła na miękki materac, a następnie narzuciła na siebie kołdrę i przymknęła powieki, odpływając do krainy Morfeusza. 

                                                                        ***
Z szerokim uśmiechem na ustach przyglądała się skupionym twarzom siatkarzy, którzy właśnie mierzyli się w walce na wiedzę jaką była gra w państwa, miasta. Zaśmiała się cicho, gdy Ignaczak podrapał się nerwowo po głowie, nie mając pojęcia co wpisać w jedną z rubryk. Libero posłał jej groźne spojrzenie, po czym pogroził palcem i uzupełnił tabelę, a następnie zaczął odliczać. Penchev zaklął cicho, jednocześnie próbując uzyskać od rudowłosej jaką kolwiek podpowiedź. Kaśka jednak była zawzięta i wyeksponowała ku przyjmującemu swój język, chwytając za kieliszek. Przyłożyła naczynie do ust i mruknęła cicho, gdy szkarłatny płyn zetknął się z jej wargami. Iwona posłała koleżance ciepły uśmiech po czym stuknęła o kieliszek dziewczyny i pożyczyła jej zdrowia, opróżniając do dna swoje naczynie. Wiktorowicz parsknęła śmiechem, kiedy żona Krzysztofa opuściła sofę w salonie i tanecznym krokiem ruszyła w kierunku wieży. Chwilę później po wnętrzu mieszkania roznosiła się nieco podrasowana wersja duetu Michel Jackson z Jackson Five "Santa Claus is coming to town" (klik) Barmanka roześmiana przyglądała się wymachującej w różnorakie strony biodrami szatynce. Nim się obejrzała Iwona pociągnęła ją w swoją stronę i takim oto sposobem dwie upite kobiety szalały w salonie Ignaczaków. 

-Kuźwa! Igła! Nagraj to! -wrzeszczał Penchev, przyglądając się popisom dziewczyn. 

-Ach te kobiety... Jeno się opiją i od razu mózg się skurcza, a resztę sam widzisz...-westchnął teatralnie właściciel domu.

-Krzysiek! Chcesz wisieć za oknem?!-warknęła w jego stronę zirytowana jego słowami żona.

-Ależ nie kochanie! Przecież wiesz, że kocham twoje dzikie danse.

Nikolay pokręcił jedynie z politowaniem głową i podniósł swój tyłek z jednego z foteli. Z szerokim uśmiechem wymalowanym na ustach podreptał do miedzianowłosej, która doskonale bawiła się w samotności do świątecznej playlisty. Iwa już dawno opadła z sił i wtulona w męża przyglądała się wygłupom młodej barmanki. Bułgar spojrzał na nią swoimi, pięknymi ciemnymi tęczówkami, a ona ze śmiechem, lekko pijana zgodziła się na taniec. Nie sądziła, że aż tak miło spędzi ten wieczór w towarzystwie siatkarzy oraz właścicielki mieszkania. Zwinnie okręcana w ramionach Pencheva doskonale się bawiła. Po dłuższej chwili powędrowała do kuchni, aby ugasić swoje wołające o pomoc gardło. Z szklanką zimnej Pepsi opierała się o kuchenny aneks, wpatrując się w otulony mrokiem krajobraz miasta. Jej rozmyślenia przerwał pojawiający się w pomieszczeniu przyjmujący. Brunet wzniósł na wyżyny kąciki ust, wskazując palcem ku sufitowi. Zdezorientowana dziewczyna uniosła swój wzrok na wskazywane przez siatkarza miejsce i parsknęła śmiechem. Tuż nad ich głowami, a właściwie nad większą częścią sylwetki Bułgara wisiała tak jak przystało na tradycję gałązka jemioły. Wiktorowicz ruchem głowy zaprzeczyła, dając tym samym znak brunetowi, że nie ma najmniejszej ochoty na wpijanie się w jego wargi. Nim zauważyła a siatkarz pochylił nad nią swoją twarz i musnął subtelnie jej wargi, na samym końcu przegryzając ich dolną część. Kiedy rudowłosa myślała, że to już koniec drobnej pieszczoty Penchev przyciągnął ją nieco bliżej i pogłębił pocałunek, wsuwając język w rozwarte usta dziewczyny. Rudowłosa stanęła na palcach i wplotła palce w jego ciemne włosy, ciągnąc go w swoją stronę. Nikolay mruknął zadowolony i nie przerywał delektowania się wargami barmanki. Gdyby nie wtargniecie do kuchni samego właściciela domu za pewne ten pocałunek trwałby jeszcze dłużej. Speszeni odskoczyli od siebie, starając się unikać wzroku gospodarza domu. Kaśka wyślizgnęła się z pomieszczenia pośpiesznie, narzuciła na swoje drobne ciało płaszcz i wybiegła z budynku. 

-Penchev! Co żeś ty kurwa zrobił?!-wydarł się Ignaczak.



                                    ***

Przepraszam, przepraszam, przepraszam... Wiem, że nawaliłam, ale w weekend tyle było do zrobienia, że nie znalazłam czasu by dokończyć ten rozdział i go Wam wrzucić :/ Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i wybaczycie :) Postarałam się Wam jego brak wynagrodzić końcówką ^^ Jak myślicie czy Niko coś czuję do Kaśki, a ona do niego? ;3 Wszystko już niebawem się okaże ;)  Na kolejny zapraszam w weekend, w ten chyba już dam radę :D Całuję i do zobaczenia ;* 

9 komentarzy:

  1. Przepraszam, tak dawno tu mnie nie było..
    Obiecuje, że nadrobie!! Rodzial świetny!
    Pozdrawiam° Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wpadłaś ;3
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Jak zawsze cudowny :3
    Ale ja chcę, żeby Kasia była z Arturem, proszę :3.
    Odwiedzisz moje blogi ?
    Zostawiałam kilka razy linki.
    Czekam na twój komentarz :)
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Na razie mam nadmiar bloków, więc na to się nie zapowiada :P
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Ok.
      Ale mam nadzieję, że kiedyś mnie odwiedzisz :)

      Usuń
    3. Zobaczymy ;)
      Zapraszma na nowy :D

      Usuń
  3. Co on tak wolno się zebrał żeby do niej pojechać ? :D Ruchy bo za chwilę mu dziewczyne gwizdna sprzed nosa :) A Kasia niech się nie rozpędza ^^ Pozdrawiam i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D
      Szalpuś musi wszystko dokładnie przemyśleć ^^
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Ło da faaaaak!!!!!!!!
    Osobiscie wole Niko, ale akurat w tym blogu to Artur ma mieć główną role!!!
    Co to ma byc????
    Ugh... :/
    Dlaczego pozwolila Niko się pocalowac, a Szalpukowi nie! Przecież oni sie lepiej znają, dobrze dogaduja... no co to ma byc???
    A ten, zamiast o nią walczyc, wyjasnic ta sytuacje, to on sie zawija jak żółw...
    Odwrocilas historie o 180 stopni. I fajnie! <3
    Przynajmniej cos sis dzieje i nie jest nudnawo *-*
    Ale zapamietaj: ona ma wybrac Artura (choc i tak bede ubolewac, jak skrzywdzi Niko, bo to Niko i go nie da sie nie uwielbiac <3 )
    Czekam na kolejny!!!
    Buziaki :* :*
    PS W sumie to sie troche spoznilam, no ale coz.. :/

    OdpowiedzUsuń