Po odwiedzeniu blondyna w szpitalu natychmiast pognała do pracy. Przywitała bladym uśmiechem swoją szefową i zameldowała się w fartuszku za ladą. Starała otrzeźwić swój umysł z myśli krążących wokół siatkarza co nie było łatwe. W końcu kilka miesięcy wcześniej zwyczajnie budziła się koło niego, smakowała jego bliskości, napawała jego zniewalającym uśmiechem, wysłuchiwała jego śmiechu zmieszanego z chichotem Antosia... A teraz pozostała jej jedynie szara codzienna rutyna, którą rozświetlał mały skarb trzymający ją wciąż przy życiu. Z letargu wyrwał ją rozchodzący się po pomieszczeniu dzwonek. Uniosła wzrok z za ścieranego właśnie blatu i ujrzała przed sobą wysokiego bruneta. Momentalnie opuściła swoje dotychczasowe miejsce i rzuciła się na szyję przyjmującego, naznaczając jego policzki mokrymi śladami. Gdy tylko w kalendarzu zawitał maj większość rzeszowskiej drużyny siatkarskiej porozjeżdżała się na obozy przygotowawcze, aby szlifować formę do naprawdę ciężkiego, olimpijskiego sezonu reprezentacyjnego. Dlatego niczym dziwnym nie była radość rudowłosej na przybycie Bułgara.
-Niko! Co Ty tu robisz?! Przecież jest środek przygotowań do sezonu! Konstantinow Cię zabiję!
-Spokojnie, Kaśka. Mamy obecnie 3 dni wolnego po ostrym tygodniu harówki. -Penchev posłał jej słodki uśmiech.-Dziękuję za tak miłe powitanie.-złożył całusa na jej policzku i zaśmiał się cicho.
-Jesteś kochany, wiesz?! Zamiast siedzieć ze swoją dziewczyną przyjeżdżasz do swojej pokręconej przyjaciółki.-zachichotała rudowłosa.
-Nie przesadzaj.-puścił jej oczko.-Jak się czujesz?
-A jak mam się czuć? On nadal się nie wybudził. Z każdym dniem coraz bardziej nachodzą mnie myśli, że co będzie jeśli to nigdy nie nastąpi... Przecież ja tego nie przeżyję, a Antoś...Co ja mu powiem?-jej głos gwałtownie się załamał.
-Nie waż się nawet tak myśleć. On z tego wyjdzie, zobaczysz. A teraz poproszę coś energetycznego.
-To co zawsze?-uniosła wzrok na jego twarz i uśmiechnęła się blado.
Kiedy skinął głową wskoczyła za ladę i zabrała się za przygotowywanie Latte. Chwilę później, korzystając z małego ruchu opadła na miejsce naprzeciw bruneta i zatopiła się z nim w krótkiej rozmowie. Jednak później powróciła do pracy, gdyż do lokalu zawitała grupa studentów, którym udało wyrwać się z za murów uczelni czy też zmęczeni po pracy ludzie. Poddała się wirowi pracy, całkowicie zapominając o obecności Bułgara w kawiarni. Z szerokim uśmiechem na ustach po dłuższej chwili ułożyła na stole zajmowanym przez siatkarza talerzyk z ciastkiem, rzucając ze śmiechem "na koszt firmy". Brązowooki zerknął na nią roześmiany i już chciał zaprzeczyć, kiedy ta pognała obsłużyć kolejnego klienta, puszczając mu po drodze lotnego całusa. Musiała przyznać, że wizyta Pencheva rozweseliła jej dzień i czuła się ona naprawdę świetnie w porównaniu do kilku dni wcześniej.
***
Z promiennym uśmiechem wymalowanym na ustach i przy boku Bułgara przekroczyła próg szkoły, oczekując pojawienia się swojej pociechy. W końcu jej oczom ukazał się biegnący w jej kierunku mały blondyn. Schyliła się nieco i wzięła na ręce chłopaka, cmokając jego czoło. Po chwili jednak postawiła go na szkolnym parkingu, a wtedy przylgnął on do nóg towarzysza rodzicielki, śmiejąc się radośnie. Kasia przystanęła obok samochodu, przyglądając się tej scenie z wymalowanym na ustach szczerym uśmiechem. Niko dwoił się i troił, aby odciągnąć od siebie Wiktorowicza, ale zdało się to na marne. Roześmiana rudowłosa w końcu udała się w ich kierunku, odciągając Antka siłą od kończyn bruneta.
-Wujek zabierzesz mnie na lody?- zapytał z nadzieją i słodkim uśmiechem na ustach Antoni.
Kaśka zachichotała pod nosem, spoglądając na twarz siatkarza. Przyjmujący przykucnął przy blondynie, trącając palcem nos chłopaka. Brunet wyszczerzył się, eksponując swoje uzębienie i wypowiedział :
-Dobrze, ale pod warunkiem, że sprzątniesz swój pokój.
-Mówisz jak mama.-stwierdził Wiktorowicz.
-No przepraszam bardzo, ale od tygodnia panuje w nim kompletny burdel, a ja pracuję i naprawdę nie mam siły jeszcze sprzątać Twoich zabawek. -wystawiła język synowi Kaśka.
-Okay, ale jak pojedziemy na te z automatu.
-Ty tutaj mały nie negocjuj.-zmierzył jasną czuprynę Antosia Nikolay.
Chwilę później w komplecie spacerowali po rzeszowskim rynku, pochłaniając włoskie lody. Kasia po raz pierwszy od wypadku Szalpuka szczerze się uśmiechała, a nawet czuła szczęśliwa. W życiu nie pomyślałaby, że Niko zamiast udać się do swojej partnerki postanowi odwiedzić ją i Antka w Rzeszowie. Doskonale zdawała sobie sprawę jak zapowiada się ten sezon i nie wymagała od chłopaków, aby w każdej wolnej chwili wpadali do kawiarni. W pełni rozumiała ich przemęczenie po wylewaniu siódmych potów przed IO w Rio de Janeiro, które zbliżały się wielkimi krokami.
Po długim spacerze po centrum miasta zdecydowała, że zabierze Antka na wizytę do Artura, z którym bardzo się zżył. Chciała pożegnać się Bułgarem, aby ten w końcu udał się odwiedzić swoją połówkę, ale przyjmujący zadeklarował jej, że wesprze ją w tych trudnych chwilach. Uśmiechnęła się pod nosem i poddała jego silnym ramionom. Była mu tak bardzo wdzięczna. W końcu zaparkowała samochód pod szpitalem i przekroczyła próg budynku. Tuż za nią podążali chłopcy. Przystanęła przed drzwiami sali i zaczerpnęła głęboki oddech. Przez ramie spojrzała na blondyna, który pochłonięty był wykłócaniem się z Penchevem o jakąś drobnostkę. Gestem dłoni zaprosiła go do siebie, a ten wystawił język w stronę "wujka" i stanął przy jej boku. Nacisnęła na klamkę i wtargnęła do środka wraz z blondynem. Jakie było jej zdziwienie, kiedy przy łóżku siatkarza została państwo Szalpuk. Pani Elżbieta uniosła wzrok na dziewczynę, zachęcając ją gestem dłoni, aby się nie krępowała i weszła, gdyż oni już opuszczają pomieszczenie. Ból i cierpienie wymalowane na twarzy rodzicielki blondyna wstrząsnęły Wiktorowicz. Kobieta skinęła jedynie głową i ułożyła dłonie na ramionach syna, szepcząc, że za chwilę będzie zostać z Arczim sam. Pan Jarek przywitał się bladym uśmiechem z partnerką syna i opuścił salę w towarzystwie swojej żony. Kasia opadła na taboret obok łóżka blondyna i splotła swoją dłoń z jego. Antek tymczasem przysiadł na kolanach mamy i przejechał palcem po twarzy.
-Artur dlaczego tak długo śpisz? Dlaczego mama jest przez Ciebie smutna? Przecież możesz się obudzić. Dlaczego teraz tego nie zrobisz? Nie widzisz, że nam Ciebie brakuje. -wypowiadał niczego nieświadomy blondyn.-Kocham Cię jak tatę. Proszę otwórz oczy.
W oczach rodzicielki Antka zaszkliły się łzy. On niczego nie rozumiał. Nie miał pojęcia, że Artur walczy o życie, że nie jest pewne czy się wybudzi. Nie rozumiał dlaczego siatkarz tak długo pogrążony jest we śnie. Kasia nie mogła powiedzieć mu prawdy. Przecież on by tego nie zniósł. Kochał Artura jak swojego własnego tatę, który umył od niego ręce i spieprzył za granicę. Dlatego też Kasia nie miała serca mówić mu, że być może nigdy go już nie zobaczy, że być może nigdy go nie przytuli, że nigdy nie obejrzy go walczącego na boisku... Nim się zorientowała a jej policzki zdobiła słona ciecz pociągająca za sobą czarny tusz. Antek oderwał wzrok od siatkarza i spojrzał z troską na mamę. Odwrócił się w jej stronę i oplótł jej pas swoimi rączkami. Jego błękitne oczy patrzyły na Kasię z niezrozumieniem, ale zarazem miłością.
~*~
Przepraszam, że ostatnio wrzucam wam tutaj nieco krótkie rozdziały, ale nie chce wszystkiego zdradzać ^^ Już niebawem dowiecie się czy Arturowi dane będzie zobaczyć jeszcze Kasię i Antosia :) Zachęcam do zaglądnięcia na Jak Wenus i Mars. Jesteśmy z innych gwiazd. , gdzie pojawiła się jedynka wcześniej niż planowałam, ale po co was trzymać skoro mam napisane do przodu ^^ A być może dziś a jak nie to w najbliższym czasie pojawi się także nowość na Andreasie ;3 Dziękuję za opinię pod ostatnim rozdziałem i całuję ;* Do zobaczenia niebawem ;*
-Niko! Co Ty tu robisz?! Przecież jest środek przygotowań do sezonu! Konstantinow Cię zabiję!
-Spokojnie, Kaśka. Mamy obecnie 3 dni wolnego po ostrym tygodniu harówki. -Penchev posłał jej słodki uśmiech.-Dziękuję za tak miłe powitanie.-złożył całusa na jej policzku i zaśmiał się cicho.
-Jesteś kochany, wiesz?! Zamiast siedzieć ze swoją dziewczyną przyjeżdżasz do swojej pokręconej przyjaciółki.-zachichotała rudowłosa.
-Nie przesadzaj.-puścił jej oczko.-Jak się czujesz?
-A jak mam się czuć? On nadal się nie wybudził. Z każdym dniem coraz bardziej nachodzą mnie myśli, że co będzie jeśli to nigdy nie nastąpi... Przecież ja tego nie przeżyję, a Antoś...Co ja mu powiem?-jej głos gwałtownie się załamał.
-Nie waż się nawet tak myśleć. On z tego wyjdzie, zobaczysz. A teraz poproszę coś energetycznego.
-To co zawsze?-uniosła wzrok na jego twarz i uśmiechnęła się blado.
Kiedy skinął głową wskoczyła za ladę i zabrała się za przygotowywanie Latte. Chwilę później, korzystając z małego ruchu opadła na miejsce naprzeciw bruneta i zatopiła się z nim w krótkiej rozmowie. Jednak później powróciła do pracy, gdyż do lokalu zawitała grupa studentów, którym udało wyrwać się z za murów uczelni czy też zmęczeni po pracy ludzie. Poddała się wirowi pracy, całkowicie zapominając o obecności Bułgara w kawiarni. Z szerokim uśmiechem na ustach po dłuższej chwili ułożyła na stole zajmowanym przez siatkarza talerzyk z ciastkiem, rzucając ze śmiechem "na koszt firmy". Brązowooki zerknął na nią roześmiany i już chciał zaprzeczyć, kiedy ta pognała obsłużyć kolejnego klienta, puszczając mu po drodze lotnego całusa. Musiała przyznać, że wizyta Pencheva rozweseliła jej dzień i czuła się ona naprawdę świetnie w porównaniu do kilku dni wcześniej.
***
Z promiennym uśmiechem wymalowanym na ustach i przy boku Bułgara przekroczyła próg szkoły, oczekując pojawienia się swojej pociechy. W końcu jej oczom ukazał się biegnący w jej kierunku mały blondyn. Schyliła się nieco i wzięła na ręce chłopaka, cmokając jego czoło. Po chwili jednak postawiła go na szkolnym parkingu, a wtedy przylgnął on do nóg towarzysza rodzicielki, śmiejąc się radośnie. Kasia przystanęła obok samochodu, przyglądając się tej scenie z wymalowanym na ustach szczerym uśmiechem. Niko dwoił się i troił, aby odciągnąć od siebie Wiktorowicza, ale zdało się to na marne. Roześmiana rudowłosa w końcu udała się w ich kierunku, odciągając Antka siłą od kończyn bruneta.
-Wujek zabierzesz mnie na lody?- zapytał z nadzieją i słodkim uśmiechem na ustach Antoni.
Kaśka zachichotała pod nosem, spoglądając na twarz siatkarza. Przyjmujący przykucnął przy blondynie, trącając palcem nos chłopaka. Brunet wyszczerzył się, eksponując swoje uzębienie i wypowiedział :
-Dobrze, ale pod warunkiem, że sprzątniesz swój pokój.
-Mówisz jak mama.-stwierdził Wiktorowicz.
-No przepraszam bardzo, ale od tygodnia panuje w nim kompletny burdel, a ja pracuję i naprawdę nie mam siły jeszcze sprzątać Twoich zabawek. -wystawiła język synowi Kaśka.
-Okay, ale jak pojedziemy na te z automatu.
-Ty tutaj mały nie negocjuj.-zmierzył jasną czuprynę Antosia Nikolay.
Chwilę później w komplecie spacerowali po rzeszowskim rynku, pochłaniając włoskie lody. Kasia po raz pierwszy od wypadku Szalpuka szczerze się uśmiechała, a nawet czuła szczęśliwa. W życiu nie pomyślałaby, że Niko zamiast udać się do swojej partnerki postanowi odwiedzić ją i Antka w Rzeszowie. Doskonale zdawała sobie sprawę jak zapowiada się ten sezon i nie wymagała od chłopaków, aby w każdej wolnej chwili wpadali do kawiarni. W pełni rozumiała ich przemęczenie po wylewaniu siódmych potów przed IO w Rio de Janeiro, które zbliżały się wielkimi krokami.
Po długim spacerze po centrum miasta zdecydowała, że zabierze Antka na wizytę do Artura, z którym bardzo się zżył. Chciała pożegnać się Bułgarem, aby ten w końcu udał się odwiedzić swoją połówkę, ale przyjmujący zadeklarował jej, że wesprze ją w tych trudnych chwilach. Uśmiechnęła się pod nosem i poddała jego silnym ramionom. Była mu tak bardzo wdzięczna. W końcu zaparkowała samochód pod szpitalem i przekroczyła próg budynku. Tuż za nią podążali chłopcy. Przystanęła przed drzwiami sali i zaczerpnęła głęboki oddech. Przez ramie spojrzała na blondyna, który pochłonięty był wykłócaniem się z Penchevem o jakąś drobnostkę. Gestem dłoni zaprosiła go do siebie, a ten wystawił język w stronę "wujka" i stanął przy jej boku. Nacisnęła na klamkę i wtargnęła do środka wraz z blondynem. Jakie było jej zdziwienie, kiedy przy łóżku siatkarza została państwo Szalpuk. Pani Elżbieta uniosła wzrok na dziewczynę, zachęcając ją gestem dłoni, aby się nie krępowała i weszła, gdyż oni już opuszczają pomieszczenie. Ból i cierpienie wymalowane na twarzy rodzicielki blondyna wstrząsnęły Wiktorowicz. Kobieta skinęła jedynie głową i ułożyła dłonie na ramionach syna, szepcząc, że za chwilę będzie zostać z Arczim sam. Pan Jarek przywitał się bladym uśmiechem z partnerką syna i opuścił salę w towarzystwie swojej żony. Kasia opadła na taboret obok łóżka blondyna i splotła swoją dłoń z jego. Antek tymczasem przysiadł na kolanach mamy i przejechał palcem po twarzy.
-Artur dlaczego tak długo śpisz? Dlaczego mama jest przez Ciebie smutna? Przecież możesz się obudzić. Dlaczego teraz tego nie zrobisz? Nie widzisz, że nam Ciebie brakuje. -wypowiadał niczego nieświadomy blondyn.-Kocham Cię jak tatę. Proszę otwórz oczy.
W oczach rodzicielki Antka zaszkliły się łzy. On niczego nie rozumiał. Nie miał pojęcia, że Artur walczy o życie, że nie jest pewne czy się wybudzi. Nie rozumiał dlaczego siatkarz tak długo pogrążony jest we śnie. Kasia nie mogła powiedzieć mu prawdy. Przecież on by tego nie zniósł. Kochał Artura jak swojego własnego tatę, który umył od niego ręce i spieprzył za granicę. Dlatego też Kasia nie miała serca mówić mu, że być może nigdy go już nie zobaczy, że być może nigdy go nie przytuli, że nigdy nie obejrzy go walczącego na boisku... Nim się zorientowała a jej policzki zdobiła słona ciecz pociągająca za sobą czarny tusz. Antek oderwał wzrok od siatkarza i spojrzał z troską na mamę. Odwrócił się w jej stronę i oplótł jej pas swoimi rączkami. Jego błękitne oczy patrzyły na Kasię z niezrozumieniem, ale zarazem miłością.
~*~
Przepraszam, że ostatnio wrzucam wam tutaj nieco krótkie rozdziały, ale nie chce wszystkiego zdradzać ^^ Już niebawem dowiecie się czy Arturowi dane będzie zobaczyć jeszcze Kasię i Antosia :) Zachęcam do zaglądnięcia na Jak Wenus i Mars. Jesteśmy z innych gwiazd. , gdzie pojawiła się jedynka wcześniej niż planowałam, ale po co was trzymać skoro mam napisane do przodu ^^ A być może dziś a jak nie to w najbliższym czasie pojawi się także nowość na Andreasie ;3 Dziękuję za opinię pod ostatnim rozdziałem i całuję ;* Do zobaczenia niebawem ;*
No i dalej w niepewności,ja się tak nie bawię, chce już wiedzieć. No,ale cóż chyba będę musiała jeszcze poczekać. Rozdział jest świetny. Sa i rodzice Artura ;) Młody widać,ze zzyl się z Szalpukiem. Czekam na następny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dla Antosia Artur jest niczym tata, którego nigdy nie było mu dane mieć ;3
UsuńJuż niedługo, a wszystkiego się dowiesz ^^
Dziękuję bardzo i pozdrawiam cieplutko ;*
Mam nadzieję, że Artur z tego wyjdzie. Będzie miał szanse być szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńPrzy takiej dwójce jak Kasia i Antek w to szczęście bym nie wątpiła ;)
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam cieplutko ;*
I dalej nic nie wiemy.. ja mam tylko małą nadzieję, że jednak nie uśmiercisz Arcziego i ta dwójka będzie żyła długa i szczęśliwie :D <3 Życze dużo weny i czekam na kolejny rozdział, a i miłych ferii :D
OdpowiedzUsuńJuż niebawem, niebawem...
UsuńDziękuję bardzo i wzajemnie ( jeśli ich jeszcze nie miałaś :D) ;*
ARCZI! Zbudź się! Inaczej (nie wiem jeszcze jak, ale to zrobię xd) pójdę tam do ciebie i postawię cię na nogi! nie możesz zostawić Antka i Wiktorowicz! Bo kto się nimi zajmie?! Nie mogę uwierzyć, że chcesz nas trzymać w niepewności ;-; jednakże mam nadzieję, że będzie happy end! xD
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do Wojtka ♥
https://www.youtube.com/watch?v=OF3CnJ9dB50
Pozdrawiam i weny kochana ♥
Czarodzieje wszędzie, co to będzie, co to będzie? :D
UsuńJuż niebawem, niebawem...
Dziękuję bardzo i całuję ;*
Artur musi się w końcu obudzić, nie ma innego wyjścia ;) Wzruszyłam się jak mały przyszedł do Artura :(
OdpowiedzUsuńFlavka
Antoś *.* <3
UsuńDziękuję bardzo i całuję :*
Witaj :)
OdpowiedzUsuńTak oto przybywa kolejny czytelnik! :D
Jeden z wielu no ale cóż, to bardzo dobrze :P
Tak więc nie wiem co ja mam teraz napisać.. coś te niebieskie tabletki chyba źle na mnie działają... i żeby nie było to tabletki na gardło... chyba :O
Bardzo podoba mi się to opowiadanie.
Dzisiaj się chyba za bardzo nie rozpiszę bo coś mnie głowa zaczyna boleć znowu :(
Przy kolejnym rozdziale postaram się o piękny i pozytywny komentarz :D
Trzymaj się i do następnego!
Duuuuużo weny! x
Jejku, cieszę się, że tu zawitałaś *.*
UsuńHaha :D Tylko winny się tłumaczy ;)
Dla mnie to już dużo, że przypadło Ci ono do gust :3
Dziękuję bardzo za ujawnienie i czekam na rozpiskę :)
Dużo zdrówka Kochana :*
Zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://love-spectrum.blogspot.com/2016/02/trzydziesci-jeden-przepraszam-zapomnij.html