czwartek, 12 listopada 2015

Szósty: Już się nie zgrywaj blondynku z pustą makówką.

Czas płynął nie ubłagalnie, a oni łapali coraz to lepszy kontakt. Wiktorowicz większość wieczorów podobnie jak dzisiejszy spędzała przed telewizorem, zaciskając kciuki za Artura sprawującego się obiecująco na boisku. Tym razem także wypełniła wszystkie obowiązki w domu i z miską wypełnioną po brzegi popcornem zasiadła na wygodnej sofie, popijając napój z parującego kubka. Kąciki jej ust momentalnie powędrowały ku górze, gdy na parkiet wbiegł zawodnik z numerem 12. Ze skupieniem obserwowała rozgrzewających się zawodników Radomia, a gdy tylko realizator transmisji umiejscawiał kamerę na sylwetce blondyna ona nie mogła oderwać oczu od jego w pełni skupionej twarzy.
Mimo tego, że myślami krążył wokół odbywającego się dziś spotkania na jego usta wkradał się subtelny uśmiech. Czasami jego głowa sięgała do wspomnień schowanych na samym dnie. Gdyby nie ten pamiętny dzień, w którym go oczarowała nie zyskał by teraz tak oddanej przyjaciółki. Żałował tylko, że nie opowiedziała mu o wszystkim. Wyczuwał, że rudowłosa coś przed nim ukrywa. Gdy chciał odwiedzić ją w stolicy Podkarpacia zawsze zbywała go jakąś wymówką. To miała ciągle nocną zmianę, to musiała wyskoczyć do lekarza, to odwiedzić matkę... Coraz bardziej przestawało mu się to podobać. Postanowił jednak wybrać się do niej bez zapowiedzi, tym bardziej, że dzisiaj partnerka jego przyjaciela obchodziła swoje urodziny.  To był bardzo dobry pretekst by wreszcie zawitać w jej progi.Jego rozmyślenia  przerwały nawoływania Lozano. Momentalnie podniósł swoje ociężałe ciało i powędrował w stronę trenera. Ze skupieniem wysłuchiwał jego słów, przytakując delikatnie głową. 
Ona tymczasem pochłaniała popcorn, opróżniając coraz bardziej naczynie. Pierwszy set wreszcie się rozpoczął. Perfekcyjne przyjęcie Zalińskiego, rozegranie Kampy na prawe skrzydło i autowy atak Szalpuka, który daje Politechnice pierwszy punkt. Kaśki krzywi się nieco, aby po chwili klaskać uradowana w dłonie po nieudanym serwisie Halaby. Nim zauważa a na tablicy wyników, którą ukazuje polsatowska kamera widnieje 5:8 i zespoły zbiegają na pierwszą przerwę techniczną. Ona tymczasem opuszcza swoje legowisko i melduje się w kuchni, aby przyrządzić kolejną przekąskę. Tym razem decyduje się na wyciągnięcie z szuflady paczki czipsów. Antek niczym na zawołanie stawia się przy boku swojej matki, ukazując lśniące perełki znajdujące się w jego buzi. Wiktorowicz chichocze pod nosem i zaprasza syna na kanapę. Chwilę później gładzi swój skarb po jasnych kosmykach, uśmiechając się subtelnie i zajadając bombą kaloryczną.  Po skutecznym ataku przyjmującego z widniejącą na jego koszulce dwunastką podrywa się z miejsca, zsuwając z swoich nóg Antka. Chłopczyk spogląda na rodzicielkę zadziwiony i jednocześnie zanosi się głośnym śmiechem. Kaśka po kilku sekundach dołącza do niego, nabijając się ze swojej porywczości. Muska ustami policzek malca i pozwala mu ponownie wtulić się w jej bok. Zainteresowani śledzą poczynania siatkarzy na boisku, przybijając sobie piątkę po każdym zdobytym oczku przez Artura. 

-A kim jest właściwie tamten pan?-unosi pytający wzrok na mamę Antoś. 

-Moim przyjacielem.-odpowiada z delikatnym uśmiechem Kasia. 

-Dlaczego go jeszcze nie poznałem?-drąży temat mały. 

-Kochanie nie znamy się zbyt długo. Nie wiem czy on jest gotowy na dowiedzenie się o tobie. Nie chce go wystraszyć. -tłumaczy cierpliwie synowi barmanka. 

-Ale obiecaj, że kiedyś go poznam dobrze?

-Jasne skarbie.-pozostawia mokry ślad na czole chłopczyka.- A teraz chyba czas na sen. Choć poczytam ci bajeczkę.

-Mamo proszę daj mi jeszcze posiedzieć. Chce obejrzeć z tobą ten mecz. Wiesz, że bardzo lubię siatkówkę.-szczerzy się uroczo Antek. 

-Niech ci będzie. -mierzy jego blond czuprynę.- Jaka matka taki syn.-stwierdza pod nosem, śmiejąc się cicho. 

Z zainteresowaniem przyglądają się walce toczącej się na parkiecie i co jakiś czas uradowani wykrzykują dopingi kierowane w stronę Radomia. Wiktorowicz pochłonięta spotkaniem całkowicie zapomina o Antosiu, który zasnął jakiś czas temu na jej kolanach. Kąciki jej ust mimowolnie wędrują ku górze, gdy zauważa ten fakt i w ekstremalnym tempie zanosi chłopca do pokoiku, układa na łóżku i składa czuły pocałunek na jego skroni, życząc mu dobrej nocki. Sama powraca do salonu na końcówkę trzeciego seta i uradowana podskakuje, gdy radomianie blokują Pawła Mikołajczyka. Według niej na statuetkę MVP zasłużył Artur, ale także w duchu gratuluje jej zdobycia Bołądziowi. Wymęczona bierze odświeżający prysznic, a następnie kładzie się do łóżka. Wysyła blondynowi SMS'a z kilkoma miłymi słowami dotyczącymi dzisiejszego meczu i odpływa do krainy Morfeusza. 

                                                                  ***

Ze snu wyrywa ją nachalny gość znajdujący się za drzwiami jej mieszkania.  Niechętnie opuszcza swoje łóżko, po drodze zarzuca na siebie szlafrok, którym się otula i kieruje się w stronę korytarza. Bez zaglądania do Judasza przekręca kluczyk w zamku i oniemiała wpatruje się w opierającego się nonszalancko o drzwi Szalpuka. Przyjmujący unosi kącki ust, tym samym obdarzając ją szczerym, promiennym uśmiechem. Ona natomiast wciąż trwa w tej samej pozycji, wpatrując się w niego niczym Dmitrija Muserskiego, który właśnie przyniósł jej bukiet pięknych, czerwonych róż. A tymczasem stał przed nią najzwyczajniejszy blondyn o nieziemsko czekoladowych oczach, które właśnie podziwiały jej drobną sylwetkę przyodzianą w jedynie cienką piżamkę skrytą pod ciepłym materiałem szlafroka, który nieco odkrywał jej dekolt. Niczym poparzona poprawiła go i odsunęła się na bok, wpuszczając siatkarza do wnętrza mieszkania. 

-Jakim cudem ty tutaj...?-wykrztusiła z siebie po dłuższej chwili. 

-Od czego ma się przyjaciół.-posłał jej perskie oczko, po czym przystanął przy kominku ustrojonym sporą ilością zdjęć.-Kim jest ten słodziak?-wskazał palcem na małego blondyna. 

Kaśka wzięła głęboki oddech i już miała się odezwać, kiedy do salonu jak na zawołanie wpadł wybudzony ze snu Antek. Chłopczyk wtulił się w nogi mamy, spoglądając na nią z dołu. Brązowooki odwrócił głowę w ich stronę, otwierając usta w geście zdziwienia. A słowa wydobywające się z ust małego wywołały u niego jeszcze większe zdezorientowanie:

-Mamo, to jest ten Artur, który rozgrywał wczoraj mecz? 

-Tak, kochanie. Proszę cię idź się ubierz i zostaw nas samych. Zaraz zrobię ci śniadanie.-przykucnęła przy synu i musnęła ustami jego policzek, aby następnie śledzić jak znika za drzwiami swojego pokoju. 

-Nie wiedziałem, że masz syna. Dlaczego mi nie powiedziałaś?! Dlatego ciągle mnie zbywałaś, kiedy chciałem cię odwiedzić?! Kaśka jak mogłaś!? Przyjaźnimy się! 

-Przepraszam po prostu...-wypowiedziała łamiącym się głosem, nie mając sił dokończyć zdania.

-Po prostu co?!-dopytał. 

-...bałam się, że nie będziesz chciał mnie znać. Wiem jak to wygląda, ale nie jestem puszczalską szmatą, która byle komu wskakuje do łóżka. Kochałam Adriana, ale on gdy dowiedział się o ciąży ulotnił się niczym mgła. Nie chciałam po raz kolejny tego przeżywać. Bo kto by chciał znać samotną matkę z dzieckiem, która...-szeptała niesłyszalnie. 

-Stop! Kasia! Przestań! Nie jesteś żadną pierwszą lepszą. Zdążyłem cię już trochę poznać i wiem, że jesteś naprawdę świetną dziewczyną. Skąd mogłaś wiedzieć, że twój były tak się zachowa? Ja chce znać. Naprawdę podziwiam cię, że dajesz sobie radę z pogodzeniem opieki nad synem i pracą, a do tego jeszcze znajdujesz czas, aby zasiąść przed telewizorem i mi kibicować.-posłał jej subtelny uśmiech.-Jesteś niesamowitą kobietą Kaśka! Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem, ale po prostu jestem wściekły, że nie powiedziałaś mi o czymś tak bardzo istotnym. Jesteśmy przyjaciółmi i wymagam od ciebie stu procentowej prawdy. Od dziś zero kłamstw, ukrywania przed sobą czegoś ważnego i sama prawda, okay? Nie płacz proszę.-starł kciukiem zdobiące jej policzki łzy. 

-Dziękuję.-wyszeptała w jego tors, gdyż przygarnął ją do siebie. 

Stała wtulona w niego na środku salonu, całkowicie zapominając o przygotowaniu śniadania dla Antka. Ramiona Artura były najlepszym schronieniem i lekarstwem na najgorsze, o czym się o chwili przekonała. Po kilku minutach przestała szlochać i uwolniła się z pod uścisku przyjmującego, spoglądając na niego z wdzięcznością. Ten tylko poprosił ją o czarujący uśmiech, a ona ze śmiechem spełniła jego prośbę.  Nim zauważyła spoczywała na krześle przy kuchennym stole, pochłaniając przygotowane przez nią naleśniki i przyglądając się z uśmiechem wymalowanym na ustach dwóm mężczyznom, którzy na obecną chwilę odgrywali rolę najważniejszych w jej życiu. Artur stopniowo opowiadał malcowi o sobie, co chwila obdarzając go tym swoim przeuroczym uśmiechem, a młody Wiktorowicz słuchał słów opuszczających usta siatkarza niczym zaczarowany. Kasia tymczasem starała się w miarę posprzątać mieszkanie, gdyż za chwilę wraz z towarzyszami miała udać się do Galerii Rzeszów. 
Artur z szerokim uśmiechem wymalowanym na ustach prowadził ukochane srebrne Audi, co jakiś czas wyrywając z błądzenia myślami Antosia. Młody naprawdę polubił zawodnika Radomia, o czym też świadczył jego uroczy śmiech i zapał z jakim odpowiadał blondynowi. Kaśka tymczasem rozmyślała na temat wcześniejszej sytuacji. Nie mogła zrozumieć, dlaczego od razu nie powiedziała Arturowi prawdy. Wiedziała doskonale, że jest on wyrozumiały, ale bała się, że to jednak przekroczy jego granice. Nie dziwiła się jego porywczej reakcji na wiadomość o posiadaniu syna przez Wiktorowicz. Byli w końcu przyjaciółmi, może początkującymi, ale wciąż przyjaciółmi. Czuła jednak znaczną ulgę ze świadomością, że Szalpuk zaakceptował tą wiadomość i złapał tak świetny kontakt z jej skarbem. 
Po nagłym opuszczeniu samochodu przez Artura można było mieć zastrzeżenia co do jego stanu psychicznego. Kasia jednak jedynie pokręciła głową, zanosząc się głośnym śmiechem i wraz z Antkiem ruszyła w pościg za przyjmujący, który już zdążył wybadać zawartość jednego ze sklepów. Ona tymczasem zamówiła sobie kawę i z papierowym kubeczkiem w dłoni ruszyła na przegląd lokali. Antek niemal klęczał przed nią na kolanach, gdy dostrzegł nowy model Mikasy, który dostępny był tylko w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Kaśka zburzyła jego jasną czuprynę i pokręciła głową, przemierzając wnętrze sklepu.  Nim się zorientowała przy jej boku ślęczał także Szalpuk, który wpatrywał się w nią oczami na wzór biednego szczeniaka. Wiktorowicz nie wiedząc co robić w końcu uległa i zakupiła synowi nowy gadżet. Gdy jednak opuścili sklep blondyn otrzymał mocne uderzenie w tył głowy, na co zawył z bólu. 

-Za co to?-zapytał zdziwiony. 

-Ty już dobrze wiesz za co. Dziecko mi demoralizujesz siatkarzynko!-odparła oburzona. 

-Że niby co? Ja dobrze słyszę?

-Już się nie zgrywaj blondynku z pustą makówką. 

-Tego już za wiele!-Artur przerzucił dziewczynę przez ramię i pognał z nią w stronę SPA.

-Szalpuk cholera!- wydzierała się rudowłosa. 

Tymczasem blondyn zatrzymał się przed wanną pełną błota, spoglądając znacząco na Kaśkę. Przerażona miedzianowłosa poparzyła na Szalpuka niczym idiotę i popukała się w głowę. Chwilę później do pary przyjaciół dołączył Antek, przyglądający się tej sytuacji ze śmiechem. 

-Nie odważysz się Szalpuk!

-Chcesz się przekonać?!- poruszył znacząco brwiami. 

-Artur! Od tej Mikasy ci odjebało mózg! 

-Przegięłaś panno!

Nim się zorientowała leżała już w wannie przeznaczonej do błotnego masażu. Chwilę później do sali wpadła szefowa, która objechała, mówiąc delikatnie Szalpuka i wygoniła go z salonu. Kasi tymczasem wręczyła ręcznik i szlafrok, zapraszając ją do szatni. 


                                                           ***
Hello ludziska! ^^ Witam was ze zwariowaną szóstką na czele :D Mega mi się podoba ten rozdział i jestem z siebie dumna, że udało mi się go napisać na tygodniu ;) Czekałyście niecierpliwie na całą historię naszej Kasi oraz wieść o Antku przekazaną Arturowi, więc macie :3 Kolejny odcinek losów Artur&Kaśka powinien się pojawić jak dobrze pójdzie w sobotę lub niedzielę, gdyż chce wam dać trochę czas na przeczytanie, ale jak będzie mało komentarzy dodam go w pon nawet ;) Kochani ja do niczego was nie zmuszam, ale naprawdę milej pisze się, gdy jest dla kogo, a na razie jest was tu garstka, a kilka tysięcy wyświetleń :P Ja poświęcam dla was czas, a wy się nie udzielacie :/ Spisałam także plan całego opowiadania i myślę, że teraz będzie mi się lekko i przyjemnie pisać, bo przedtem trzeba było wymyślać coś na spontanie :D Całuję i zapraszam w weekend :* 
PS: Dziękuję Skrzatom za walkę do końca w meczu z Resovią <3 Dla mnie oni są najlepsi na świecie zawsze i wszędzie <3 I nie toleruję u niektórych osób  tekstów typu : Asseco najlepsze <3, gdy niektórzy oceniają drużynę po jednym meczu, wyzywając Skrę od ciot :P Przecież to jest absurdalne! Sezon dopiero wystartował i jeden mecz o niczym nie świadczy ;) Dlatego proszę was miejcie szacunek do każdego klubu i nie wyzywajcie go od ciot :) Z góry dziękuję :* 






 

17 komentarzy:

  1. Dlaczego Ela musi mnie tak ranić i zgarniać pierwszy komentarz? :o Wrócę za 45 minut <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tekst Kasi pt "Nie wiem czy on jest gotowy...Nie chcę to wystarczyć" jest trochę a nawet bardzo dziwny i mam wrażenie, ze nie przemyślany? Matka powiedziała coś takiego swojemu małemu dziecku? ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może nie dopracowany przyznaje...

      Usuń
    2. Nie chcę go wystraszyc. Przepraszam, słownik robi co chce ☺

      Usuń
  3. Jak zwykle z opóźnieniem, no ale cóż ;) Nareszcie Artur dowiedział się o małym. Sytuacja w galerii powaliła mnie na łopatki :) Czekam na następny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego bloga ��<3 Rozdział jak zawsze świetny ��Czekam na dalsze losy Artura i Kaśki ��

    OdpowiedzUsuń
  5. Posowiałym troszkę pod koniec. Fajnie ta historyjka się rozwija. Czekam na nastepny i zapraszam do siebie chwilauwagi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. CU-DO-WNY!
    Jak każdy z resztą xD
    Jezu... Tyle czekać di następnego xc
    Niewybaczalne xd
    Przy okazji zapraszam do siebie na pełną zawirowań 2 ^^
    http://miloscnalezysiekazdemu.blogspot.com/
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi, że w ten weekend Kochana :D
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Narescie (slowo mojego trzyletniego siostrzenca) ❤
    Balam sie troche reakcji Artura na wiadomosc o malym, ale masz szczescie, ze wszystko poszlo jak splatka xd
    Koncowka mistrzowska po prostu.
    Do nastepnego.

    OdpowiedzUsuń